Artykuły

Czuję się oszukana przez instytucje kultury z Gdańska

Koronawirus pokazał, że internet, który daje ogromne możliwości, był przez wiele instytucji traktowany po macoszemu. Teraz te braki i zaniedbania wychodzą na światło dzienne - pisze Małgorzata Muraszko w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Internet daje wiele możliwości. Mogę obejrzeć spektakle z Poznania, Warszawy, Wiednia czy Nowego Jorku siedząc pod kocem z herbatą. Mogę zobaczyć jak John Legend śpiewa ballady na żywo, jak Backstreet Boys śpiewają swoje hity z domów, mogę zobaczyć retransmisję koncertu Metalliki z Paryża czy pierwszy festiwal w dobie kwarantanny. Oglądam pisarzy i pisarki opowiadających o swoich książkach czy animatorów i animatorki prowadzących warsztaty. Skusiłam się nawet na taneczny performance, no bo czemu nie, siedzę w domu, mogę wyłączyć w każdej chwili.

Chciałabym też śledzić to, co się dzieje lokalnie. Zajrzeć do dużych instytucji teatralnych, dowiedzieć się czegoś o historii sztuki, posłuchać o zbiorach. Gdynia proponuje ciekawy i spójny program działań w sieci, swoich artystów angażuje Sopot. Chciałabym sprawdzić, co się dzieje w Gdańsku, ale jest jeden problem: nie mogę. Bo materiałów godnych uwagi nie ma.

Koronawirus pokazał, że internet, który daje ogromne możliwości, był przez wiele instytucji traktowany po macoszemu. Ograniczał się do prowadzenia strony internetowej, fanpage'a na Facebooku, konta na Instagramie czy Twitterze. Były publikowane informacje, zdjęcia. Tyle. Większość instytucji nie zadbała o porządny back-up w postaci archiwizowania swoich materiałów tak, aby móc je później w pełni wykorzystać. Bo to koszty, bo tantiemy, bo umowy, bo odbiera to widza. Lepiej wydrukować więcej ulotek, powiesić kilka dodatkowych plakatów niż zainwestować w internet.

Teraz to wszystko wychodzi. Jest trzeci tydzień zamknięcia, a wiele miejsc dalej się nie odnalazło w nowych realiach. Nie ma ani fajnych materiałów archiwalnych, ani nowych treści. Teatr Wybrzeże radośnie informował o tym, że dzięki współpracy z Urzędem Marszałkowskim pokaże cztery swoje spektakle. Ucieszyłam się, bo dwóch z nich nie widziałam. Moja radość okazała się jednak przedwczesna, bo szybko z czterech spektakli zrobił się jeden. W dodatku pokazany tylko raz i w słabej jakości. O kolejnych spektaklach, póki co, nie wiadomo.

Teatr Szekspirowski przygotował krótkie zwiedzanie swoich wnętrz online i przy wsparciu Urzędu Marszałkowskiego pokazuje zapisy spektakli z programu Teatralny Pasjans. Dobre i to, ale szkoda, że widzowie i widzki nie mają dostępu do "perły w koronie" GTS, czyli spektaklu z wykorzystaniem sceny elżbietańskiej. W tym czasie jak znalazł sprawdziłyby się "Wesołe kumoszki z Windsoru" czy "Kiss me, Kate!". Wiem, to wszystko kwestia też praw autorskich i praw do eksploatacji, więc również i dodatkowych dużych kosztów, ale głośno myślę o tym, co by się mogło wydarzyć, a się nie wydarza. Czego po prostu brakuje. I myślę, że w takiej sytuacji i widzowie i widzki z Gdańska, z Trójmiasta, ale i z całej Polski chętnie przekonaliby się, czym ten "teatr szekspirowski" jest. A po koronawirusie sprawdziliby to osobiście.

Nie tylko teatry zawiodły

Żeby nie było, że obrywa się tylko teatrom. Muzeum Narodowe w Gdańsku pokazuje materiały w bardzo słabej jakości dźwięku i obrazu, nagrane na kolanie, w dodatku kilka lat temu. Ani to ciekawe, ani interesujące, ani nie zachęca do odwiedzenia tej instytucji po zakończeniu kwarantanny. A szkoda, bo sama o historii sztuki czy kolekcji, jaka znajduje się w MNG, chciałabym się dowiedzieć więcej. Więc może warto jakiś wykład o "Sądzie Ostatecznym" czy malarstwie niderlandzkim nagrać? Wykład, a nie krótki filmik. Bo chodzi o zaangażowanie widza a nie zabawienie go na moment.

Szkoda też, że milczy Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia, które wygrzebuje materiały archiwalne, zamiast opowiedzieć ciekawie o sztuce współczesnej. Teraz byłby czas, żeby ten temat uważany za trudny i niezrozumiały dla wielu zgłębić. Warszawska Zachęta ogarnęła się błyskawicznie i wprowadziła cykliczne oprowadzania po wystawach online. Bo wystawy są, więc czemu ich nie pokazać? W dodatku oprowadzania są po polsku, angielsku i w języku migowym.

Milczy Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna, której pracownicy i pracowniczki mogliby w ciekawy sposób opowiadać o książkach, które polecają na czas zamknięcia w domu. Milczy Cappella Gedanensis, a chętnie zobaczyłabym, jak wyglądają codzienne próby skrzypaczek czy kontrabasistów. Długo, dla mnie trochę za długo, milczało Europejskie Centrum Solidarności, które ma możliwości i zasoby. Gdzie są te działy edukacji instytucji, które miałyby teraz pole do popisu?

Szkoda, że miejsca z dużym potencjałem i sporym finansowaniem nie potrafią wykazać się kreatywnością i fachowością, które przecież w pracy w kulturze są niezbędne. Szkoda, że biura i wydziały kultury, wzorem np. Gdyni, nie przygotowały spójnego planu działań online. I że same instytucje nie wychodzą z propozycjami od siebie.

Są też przykłady dobrych praktyk: Muzeum Gdańska publikuje krótkie filmiki (chociaż mogłyby być dłuższe) dotyczące historii, Instytut Kultury Miejskiej organizuje webinary i warsztaty online, o swoich odbiorców i odbiorczynie w sieci dba Gdański Archipelag Kultury, Teatr Miniatura ma kilka spektakli w zapasie dostępnych na vod i przygotowuje serial online.

Żeby było jasne: bardzo szanuję władze Gdańska, że przeznaczają tak duże środki na wsparcie kultury. Suma grantów liczona jest w milionach złotych, z miejskiej kasy kupowane są dzieła gdańskich artystów i artystek współczesnych, które znajdą się w kolekcji nowo powstającego muzeum. Na duże wsparcie mogą liczyć artyści indywidualni, którzy są miejskimi stypendystami. System wsparcia i zadbania o kulturę jest naprawdę dobry i godny pochwały, może być wzorem dla innych.

Tylko że te wspierane przez miasto i województwo instytucje są teraz zamknięte. Nie zarabiają na siebie. Pracownicy i pracowniczki, artyści i artyści dostają wynagrodzenia. Więc czemu by nie wykorzystać ich czasu i potencjału? Czemu nie wykorzystać budżetu na niezrealizowane wydarzenia i nie przerzucić tych środków na działania "tu i teraz"?

Kontrabasistka z zespołu Opery Bałtyckiej oprowadzała ostatnio po kulisach zamkniętej instytucji. Można? Można!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji