Artykuły

Można i tak

Teatr TV. Molier: Skąpiec. Przekład: Bohdan Korzeniewski. Reż. Jan Bratkowski. Wykonawcy: Zbigniew Zapasiewicz, Franciszek Pieczka, Adam Ferency, Jarosław Gajewski, Anna Majcher i inni. Emisja 7 września, program 1 TVP.

Jako rzecznik prasowy tzw. przeciętnego telewidza napisałbym mniej więcej tak: Skąpca obejrzeliśmy z dużą przyjemnością W spektaklu wystąpiła plejada znanych aktorów, z wdziękiem wspieranych przez utalentowaną młodzież. Wykonawcy, pod tolerancyjnym kierownictwem reżysera, nie szczędzili wysiłków, żeby nas rozbawić. Celował w tym zwłaszcza odtwórca głównego bohatera - Zbigniew Zapasiewicz - ucharakteryzowany prześmiesznie na garbate czupiradło, z doklejonym, koślawym nosem.

Oprawa muzyczną scenografia i kostiumy były bardzo stylowe. Tempo spektaklu - bez zastrzeżeń. Tekst sztuki (w neutralnym stylistycznie, precyzyjnym i współcześnie brzmiącym - jak twierdzą znawcy - przekładzie Bohdana Korzeniowskiego) był arcyzabawny. No i wspaniały finał - zwycięstwo prawdziwej miłości nad przeciwnościami losu. To nam, przeciętnym telewidzom najbardziej przypadło do gustu. Prosimy o powtórzenie spektaklu w najbliższym czasie.

Niestety, jako rzecznik Teatru z dużej litery, nie ze wszystkim, co wyżej jakby samo się napisało, mogę się zgodzić. Przede wszystkim tekst Moliera jest daleko mądrzejszy od spektaklu, który obejrzeliśmy. Wszystkie najsłynniejsze dramaty Moliera w gruncie rzeczy mają w sobie coś w tragikomedii, podobnie jak u Szekspira, mimo że - z wyjątkiem Don Juaną o szekspirowsko-romantyczną poezję lub o metafizyczny egzystencjalizm nigdy się nie ocierają

Na szczęście reżyserowi nie do końca udało się przewekslować to arcydzieło w kierunku letniej zabawy i operetki. Przeszkodziło mu w tym kilku aktorów, a zwłaszcza Franciszek Pieczką bez tanich efektów grający rozsądnego, choć nie całkiem pozytywnego kucharza i woźnicę Harpagoną Również niektórzy młodzi wykonawcy próbowali od czasu do czasu zagrać kawałek prawdy. Te wyjątki trafnie przypominały, że za komediowymi bohaterami Moliera kryją się żywi ludzie.

Największym nieporozumieniem była postać Harpagona, kreowana z dużym nakładem energii przez Zapasiewicza. Ta pokracznie ruchliwa kukła rodem z dell'arte mogła tylko straszyć małe dzieci albo imponować brawurową techniką aktorską co poniektórym dorosłym. Jak na jedną z najwspanialszych postaci Molierowskiej komedii ludzkiej, to niewiele.

Szkodą że reżyser nie dogadał się jakoś z wybitnym skądinąd aktorem. A bez nie mieszczącej się czasem w komediowej konwencji postaci Skąpca nie może być prawdziwego Moliera. Postacie naszkicowane przez genialnego Francuza od trzystu lat niezmiernie fascynują ponieważ nie są tylko groteskowymi symbolami poszczególnych wad ludzkich.

Na wstępie, podszywając się dla żartu pod rzecznika przeciętnego telewidza, wyraziłem zadowolenie z budującego zakończenia. Na serio muszę jednak przypomnieć, że konwencjonalnie szczęśliwy finał znaczył coś zupełnie innego. Biedne sieroty okazały się potomkami bogatego rodu. Wielka miłość mogła odnieść triumf wyłącznie dzięki wielkim pieniądzom i wyjaśnieniu nieporozumień klasowych. To właśnie pieniądz, tak okrutnie ośmieszający tytułową postać, jak deus ex machiną uszczęśliwił na koniec wszystkie osoby dramatu. Ironia Moliera, mimo braku pomocy ze strony reżysera, i tak odniosła swoje kolejne zwycięstwo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji