Artykuły

Banał o życiu

"Odwrót" Williama Nicholsona, współczesna "drama mieszczańska", to tekst z gatunku krzepiących. Alicja i Edward spędzili razem 33 lata, mają dorosłego syna. Zdawałoby się, że oto pora na złotą jesień żyda. Jednak sprawy mają się inaczej. Edward odchodzi do innej kobiety, Alicja zostaje sama.

Pokrzepienie

Jedynym pomostem między małżonkami staje się Jamie - ich syn. Próbuje podtrzymać na duchu załamaną matkę, usprawiedliwić ojca za to, że zbyt długo zwlekał z decyzją o zakończeniu związku, który jego zdaniem był całkowitą pomyłką. Do Jamiego należą ostatnie słowa dramatu - wiersz stanowiący wyraz wdzięczności i miłości do rodziców Tutaj właśnie zawiera się owo pokrzepienie, rodem z popularnych amerykańskie filmów obyczajowych. Porównanie zresztą nasuwa się samo: Nicholson byt scenarzystą słynnej skądinąd "Cienistej Doliny".

Akcja "Odwrotu" rozgrywa się niejako w dwóch planach. Z jednej strony mamy realistyczną dosłowność - małżeńskie kłótnie, rodzinne dyskusje; z drugiej - poetyckie monologi, wiersze, których obecność, chociaż uzasadniona realistyczną warstwą tekstu (Alicja przygotowuje właśnie antologię poezji), służyć ma za metaforyczny komentarz do sytuacji.

Ta dwuplanowość właśnie prowadzi do swoistego rozłamu: przedstawienie raz popada w irytującą, kiczowatą wręcz czułostkowość, innym razem bliskie jest komedii. Brakuje jedności tonu.

Rozczarowanie

Ten rozłam szczególnie daje o sobie znać w przypadku aktorstwa. "Odwrót", aby uniknąć banału, wymaga od aktorów swoistego chłodu. Tymczasem jedna pierwszoplanowa rola, na której de facto, spoczywa ciężar całego przedstawienia, została zagrana w tonie histerii. Mowa o Alicji Marty Lipińskiej. W jej wypadku ta dwuplanowość sztuki staje się wyraźną przeszkodą: jest doskonała w scenach realistyczno-komediowych. Równocześnie, gdy przychodzi do scen poetyckich - popada w irytującą egzaltację. Do pewnego stopnia można tłumaczyć to rolą: Alicja rzeczywiście ma skłonność do przesady jest nadmiernie emocjonalna. Jednak Lipińska podnosi tę przesadę do potęgi, co chwilami staje się dla widza zupełnie nieznośne.

W drugą skrajność popada Jacek Rozenek: jego Jamie jest prawie nieobecny Zupełnie jakby rozwód rodziców go nie obchodził, postać staje się bezbarwna, nierzeczywista. Najlepiej z tekstem radzi sobie Olgierd Łukaszewicz. Postać Edwarda zachowuje ciągłość, właściwy dla sztuki ton. Jest pełen wątpliwości, słaby a zarazem przekonany o słuszności swojego działania. To, bez wątpienia, najprawdziwsza rola przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji