Artykuły

Marzenie o ciepłej kąpieli. Poruszający spektakl o bezdomności na festiwalu Malta

"Ludzie swobodni w świetle badań empirycznych" Grupy Teatralnej Wikingowie z Poznania na XXX Festiwalu Malta. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.

"Ludzie swobodni w świetle badań empirycznych" Grupy Teatralnej Wikingowie z Poznania na XXX Festiwalu Malta. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.


"To jest Ryszard, dla znajomych - Rysiu, dla przyjaciół - Rysiuniek. Ma 55 lat, parę poglądów na to i owo, przyzwoitą pracę, jak na te czasy" - tak zaczyna się spektakl "Ludzie swobodni w świetle badań empirycznych". W czwartek w ramach festiwalu Malta pokazała go Grupa Teatralna Wikingowie.


Bohater, którego rytuały odgrywa na scenie czworo aktorów, początkowo ma jedynie kilka niewielkich zmartwień. Na przykład niestrawność po smażonym. Po pracy, po przygotowanym przez żonę obiedzie, Ryszard zasiada w fotelu w kapciach, z herbatą. I przegląda gazetę.

Ale pewnego dnia idylla się kończy. – Bo życie, jak mówią mądrzy ludzie, to zagadka – podsumowuje aktor-konferansjer tę scenę. Oto żona znajduje innego, lepszego Ryszarda. I ten pierwszy staje się bezdomnym.



Mimo wszystko z humorem

Spektakl „Ludzie swobodni w świetle badań empirycznych”, który w czwartek na Scenie na Wilczaku można było obejrzeć w ramach festiwalu Malta, to opowieść zbudowana z doświadczeń osób, które naprawdę mają w swojej biografii kryzys bezdomności. Ale członkowie działającej na Szczepankowie Grupy Teatralnej Wikingowie potrafią opowiadać o sobie mimo wszystko z humorem.


Środowy spektakl był pierwszym pokazem z udziałem publiczności po wirtualnej premierze 20 czerwca 2020 r. w Teatrze Ósmego Dnia. Scenariusz tworzą tu opowieści o kolejnych mężczyznach. Niby bliźniaczo do siebie podobne, a jednak różniące się detalami.

W jednej z nich ten, który stracił dom, na początku ma jeszcze siłę, żeby od czasu do czasu oprać się albo okazjonalnie wykąpać. Dowiadujemy się, że człowiek, który zaczyna żyć na ulicy, tak naprawdę zaczyna śmierdzieć po trzech miesiącach.

W drugiej wersji – w której bohaterowi umiera żona – bezdomny śmierdzi już po trzech tygodniach.

– Człowiek tak naprawdę śmierdzi zawsze – podsumowuje aktorka grająca w spektaklu kolejne żony.



Opis odchodzenia

Wstrząsające wrażenie robi scena, w której z perspektywy ulicy (są jeszcze m.in. perspektywy mostu, pod którym się śpi, czy kaloryfera na dworcu, pod którym się całymi godzinami siedzi) bohater wpatruje się z nadzieją w światło z zamkniętej klatki schodowej. Przy okazji wizyty na cudzych schodach pojawiają się opowieści o wodzie bulgocącej w rurach, przywołujące na myśl marzenie o ciepłej kąpieli. I o wszystkich udogodnieniach życia codziennego, których nie doceniamy, gdy je mamy pod ręką. Czy ogrzewanie, ciepły posiłek i własny fotel są dane raz na zawsze? Okazuje się, że nie.

Koniec spektaklu to bardzo obrazowy opis odchodzenia. Pogrążania się w niebycie. Zamarzania. Wstydu i lęku przed spotkaniem na ulicy kogoś z poprzedniego życia. Na przykład byłej żony. Czy byłej córki.

W finale przychodzi pustka. – A ten swąd – pytacie – skąd? Ja nic nie czuję... – powtarza zapętloną frazę na wpół nagi aktor.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji