Artykuły

Medycyna to zło

"Henrietta Lacks" w reż. Anny Smolar, koprodukcja Nowego Teatru i Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Pisze Grzegorz Kondrasiuk w Do Rzeczy.

"Henrietta Lacks" w reż. Anny Smolar, koprodukcja Nowego Teatru i Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. Pisze Grzegorz Kondrasiuk w Do Rzeczy.


To jeden z nieoczekiwanych efektów pandemii - teatralny „Sezamie, otwórz się!". Przez ostatnie cztery miesiące, wieczór w wieczór, teatry pokazywały w Internecie swoje liczne, tak pilnie dotąd strzeżone, skarby. Nieoczekiwane wglądy w zawartości sezamów obfitują, jak wiadomo, w poznawcze niebezpieczeństwa. Oto jedno z nich: „Henrietta Lacks", jedna z nielicznych teatralnych wypowiedzi na temat medycyny.


Spektakl wyreżyserowała Anna Smolar, scenariusz podpisał również cały czteroosobowy zespół aktorski, z którym „współpracę dramaturgiczną" podjął Piotr Gruszczyński. Firmujący sprawę Teatr Nowy chce dotykać punktów zapalnych, ścigać rzeczywistość, co tam ścigać - wyprzedzać ją! Pielęgnuje się w nim wizję teatru jako think tanku, miejsca, gdzie formułowane są diagnozy. To w teorii. Co z praktyczną realizacją?


PRAWO DO KOMÓREK


Tytułowa bohaterka to czarnoskóra mieszkanka Baltimore, od której w latach 50. XX w, zanim zmarła na raka macicy, pobrano (bez zgody) chore tkanki. Znane w historii medycyny jako komórki HeLa, posłużyły do opracowania szczepionek na najpoważniejsze choroby współczesnego świata. Ta opowieść „napina bardzo wiele tematów i nie daje żadnych odpowiedzi" - powiadają twórcy, wysuwając kwestię „prawa do własności komórek" i „demokratyczności postępu medycyny", niepokojąc widzów pytaniem: „Czy tęsknisz za pobranymi rutynowo komórkami?". Zaniepokojony brakiem tęsknoty we wzmiankowanej kwestii, położyłem dzieci spać i obejrzałem spektakl. Składa się on z serii parodii telewizyjnych talk-show, przeplatanych monologami i wstawkami tanecznymi. Rzecz cała rozpoczyna się od wywiadu ze słynną owcą Dolly, pierwszym sklonowanym zwierzęciem. Rozmawia się tu także ze spersonifikowanym rakiem, niczym ze zblazowanym mordercą ludzkości. Wreszcie następują sceny pokazujące historię życia Henrietty Lacks, splatającą się z historią George'a Ottona Geya - który zainicjował badania nad komórkami HeLa.


Anna Smolar używa tu narracji wszystkowiedzącego narratora, a aktorzy beznamiętne wypowiadają didaskalia i emocjonalne introspekcje. To konwencja jedynie pozorująca obiektywną relację i rekonstrukcję wydarzeń. Dość szybko okazuje się, że spektakl napędza prosty, dwubiegunowy schemat. Lekarz to rasistowski mizogin, biały, wykształcony, żądny sukcesu i światowej sławy, pozbawiony uczuć, pogardzający dawcami tkanek i obrońcami praw zwierząt laboratoryjnych (o wszystkim tym dowiadujemy się z jego płomiennej filipiki). Natomiast Henrietta odzyskuje prawo głosu, decydowania o sobie i swoim organizmie. Jest cielesna, piękna i wrażliwa. Jej teatralna śmierć, w lekkim, ulotnym tańcu w rytm amerykańskiego szlagieru z epoki jest naprawdę poruszająca i chwyta za serce. A kiedy już umrze - staje się wielką oskarżycielką, odmawia opresyjnemu systemowi pobrania próbki zaatakowanych przez raka komórek, przeklina medycynę, naukę i złego dr. Geya. Później jest już tylko gorzej. Następuje seria satyrycznych fantasmagorii. O postawieniu Henrietcie pomnika debatują jacyś karykaturalni, radiomaryjni fanatycy, i koniecznie ma to być krzyż, bo - jak się okazuje - nasza bohaterka jest imigrantką, Polką i katoliczką. Dolly operuje lekarza, a ten błaga ją, by pobrała jego komórki. Potem wywiad z komórką HeLa jako celebrytką, a na koniec - Dolly przyjmuje zastrzyk usypiający. Kurtyna!


DEBATA NA MANOWCACH


Za sprawą spowodowanego przez COVID-19 nagłego zwrotu powiedzieliśmy: „Sprawdzam!" dziełom obiecującym przenikliwe diagnozy naszej współczesności. W teatrze wirus zadziałał jako tester wskazujący na skutki nadużywania filozofii krytycznej. Kiedy przyszłość jest traktowana jak fetysz i obowiązuje dogmat wyłącznie krytycznej oceny przeszłości jako „głupszej przyszłości", tworzony w tym duchu teatr - zamiast deklarowanego prowokowania debat na istotne tematy - zajmuje się ich infantylizowaniem.


Nikt nie zamierza zaprzeczać ciemnym sprawkom z historii medycyny. Jednak proponowanie koktajlu, w którym bioetykę zmiksowano z amerykańskim rasizmem i feministycznymi rewizjami historii cywilizacji i medycyny, jest w tym momencie zabiegiem sprowadzającym debatę na manowce.


Całkiem niedawno okazało się, że najważniejsze problemy przyszłości są zupełnie w innym miejscu, niż Nowy Teatr sądził. Teraz musimy porozmawiać o czymś zupełnie innym. Nie o medycynie jako systemie sprawowania władzy, nie o jej złych intencjach, nawet nie o komercjalizacji badań i nierównościach społecznych - ale po prostu o skuteczności medycyny w walce z pandemią i o trudnym poszukiwaniu balansu pomiędzy wolnością jednostki a odpowiedzialnością społeczną. Scena, wymyślona jako miejsce do prezentowania przeciwstawnych racji i rozważania trudnych, zbyt trudnych wyborów, znakomicie się do tego nadaje. Jednostronny, mętnie zrobiony teatr - niekoniecznie.


Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji