Artykuły

Poza słowami

- Nie rozumiem słów, które mówią do mnie na scenie niemieccy aktorzy. Tego właśnie nauczył nas Reinhard Hinzpeter - że słowa nie są najważniejsze. Że poza nimi jest jeszcze inny świat - świat emocji, ciała - o pracy nad "Nocnym azylem" w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie mówi aktorka BARBARA KURZAJ.

Dziś [15 września] w Teatrze im. Słowackiego premiera "Nocnego azylu" wg "Na dnie" Maksyma Gorkiego - międzynarodowego spektaklu, w którym grają aktorzy polscy (z Teatru im. Słowackiego), niemieccy (z Freies Schauspiel Ensamble Frankfurt) i słoweńscy (Prešernovo Gledališee Kranj). Reżyser, Reinhard Hinzpeter, jest Niemcem. O pracy nad spektaklem opowiada Barbara Kurzaj, grająca Wasylisę, zwaną Lisicą.

Marta Kuźmiak: Trzy języki, trzy odmienne kultury, trzy tradycje teatralne. Jak w tej sytuacji zbudować spójne, zrozumiałe i interesujące przedstawienie?

Barbara Kurzaj: Naturalnie wymaga to czasu. Próby trwały trzy miesiące. Rozpoczęliśmy od improwizacji. Nie wolno nam było używać na scenie języka angielskiego. Mówiliśmy każdy w swoim ojczystym języku, posiłkując się słowami kluczami, np. "rozstanie". Gram z Pepe scenę miłosną pod takim tytułem. To bardzo emocjonalna scena, każdy z nas się przecież kiedyś rozstał. Ktoś mówi, że cię nie chce; nieistotne, w jakim języku to mówi, musisz zrozumieć, nawet jeśli nie chcesz. Widz również zrozumie, jestem pewna. Pepe gra Adrian Scherschel - Niemiec, Lisicę ja, Polka; różnice kulturowe między nami są ogromne, również technika aktorska jest inna. Jednak wszelkie różnice się zacierają, bo najważniejsze to zrozumieć intencje partnera. Tu nie chodzi o technikę, tylko o sposób porozumienia, który trzeba wypracować samemu.

Jak to wyglądało w pracy?

- Punkt ciężkości przesunął się z gry indywidualnej na zespołową, z przeżywania na słuchanie. Trzeba być niezmiernie wyczulonym na każdy gest, spojrzenie, emocję, bo tylko w ten sposób jesteśmy w stanie się zrozumieć. Niezwykłe, ile treści kryje się poza słowami. Wciąż się podpatrujemy w pracy. Po prostu jesteśmy ciekawi, jak inni sobie radzą, jak budują relacje, nie rozumiejąc się nawzajem. I czy to się składa w całość, czy jest interesujące. Dla mnie ten projekt jest ogromnym wyzwaniem również dlatego, że dostałam rolę, jakiej do tej pory nie grałam, i muszę się bardzo pilnować, by nie uciekać w swoje triki aktorskie. Nie sądziłam, że mogę zagrać kobietę, która ma kochanków, która jest pazerna na życie, jest bardzo silna, agresywna.

Może po prostu musi, by przetrwać na tym śmietniku. Bo to przecież europejski śmietnik, nie żaden azyl. Wiele osób swoje miejsce zamieszkania uważa za przytułek, nie czuje się dobrze we własnym domu. Reżyser podczas Cafe Europa podkreślał, że nie można budować europejskiej wspólnoty bez znajomości historii, bez osobistych kontaktów między naszymi krajami. Czy temat wojny pojawił się podczas pracy?

- Ten temat był nieunikniony. Odbyliśmy jedną taką trudną rozmowę. Teraz terroryzm i nienawiść panują wszędzie, jednak to, co zdarzyło się w ubiegłym wieku, jest w umysłach naszych sąsiadów bardzo żywe. Reżyser i Axel Siefer mówili o własnych doświadczeniach, o ogromnym pokoleniowym konflikcie, o narastającej frustracji. My jesteśmy po stronie ofiar, ale być dzieckiem oprawcy też jest ogromnie trudno. To była krótka rozmowa.

Czasem wystarczy kilka słów.

- A czasem w ogóle nie są potrzebne. Ja na przykład nie rozumiem słów, które mówią do mnie na scenie niemieccy aktorzy. Tego właśnie nauczył nas Reinhard Hinzpeter - że słowa nie są najważniejsze. Że poza nimi jest jeszcze inny świat - świat emocji, ciała. I to jest niesamowite.

Na zdjęciu: scena z próby "Nocnego azylu".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji