Artykuły

Wielkie ucieczki

"Nocny azyl - tam gdzie spotykają się marzenia" w reż. Reinharda Hinzpetera w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Magda Huzarska w Gazecie Krakowskiej.

Letnia susza artystyczna za nami. Teraz nastąpi czas powodzi nowych produkcji teatralnych. Pierwszy kataklizm już nadszedł. Ci, którzy masowo i w pośpiechu ewakuowali się z Teatru im. J. Słowackiego, mieli dużo szczęścia. Ominęło ich potworne zmęczenie oraz refleksja nad tym, co wróży nowemu sezonowi pierwsza premiera - międzynarodowy projekt zatytułowany "Nocny azyl - tam gdzie spotykają się marzenia", oparty na motywach dramatu "Na dnie" Maksyma Gorkiego.

Pochodzący z Niemiec reżyser Reinhard Hinzpeter postanowił pokazać, jak w dobie Unii Europejskiej wyglądają schroniska dla bezdomnych. Na początek wysunął wniosek, iż są to miejsca, w których spotyka się międzynarodowe towarzystwo. Dlatego też zatrudnił aktorów z Polski, Niemiec i Słowenii. Już sam ten pomysł wydał mi się nieco podejrzany, gdyż wyobraziłam sobie pana Kazia, którego czasami wspomagam w okolicach dworca, jak wybiera się w podróż do Paryża, ale może reżyser ma trochę inne doświadczenia. Istotniejsze jest to, że aktorzy posługiwali się na scenie swoimi językami. W efekcie doszło do przedziwnej kakofonii, w której niemiecki mieszał się ze słoweńskim, a słoweński z polskim. Według zapewnień reżysera mieliśmy wszystko rozumieć, co okazało się niezgodne z prawdą, gdyż mogliśmy się jedynie domyślać, o czym długo monologują lub dialogują bohaterowie sztuki (od czasu do czasu oddychając z ulgą, gdy do akcji wkraczali nasi rodzimi artyści).

Pewien słynny aktor, zapytany o to, czy zamierza przytyć do roli, w której gra potężnego mężczyznę, odpowiedział, że nie, gdyż po to jest aktorem, by móc zagrać grubasa. Jak na mój gust, polscy aktorzy mogli z powodzeniem zagrać bezdomnych z Niemiec czy Słowenii, skupiając się na istocie przekazu, czyli na uczuciach targających bohaterami, relacjach między nimi i beznadziei, jaka dopada ludzi znajdujących się na dnie.

Tu skupiono się na tłumaczeniu, co kto chciał powiedzieć i jak największej ekspresji, która pomogłaby zrozumieć widzom, o co chodzi. Dlatego leżąca w łóżku aktorka kaszlała z takim zapałem, że miało się ochotę wezwać na pomoc lekarza. Dlatego grający spragnionego alkoholika aktor kładł się na ziemi, demonstrując tym swój egzystencjalny (i nie tylko) ból. Dlatego grająca narkomankę aktorka trzęsła się, odpalając papierosa od papierosa.

Tylko dlaczego wszyscy, tacy niby prawdziwi, byli tacy sterylnie czyści, leżeli w czystych łóżkach z białą pościelą, mieli czyste włosy i na dodatek jak już upadali, to na czystą podłogę. Może to przepisy UE, która sfinansowała projekt, zakładają, że tak powinny wyglądać schroniska. Sceny z eksmisji bezdomnych z ulicy Pawiej, które widziałam niedawno, świadczyły o tym, iż te wskazówki nie dotarły jeszcze do Krakowa.

Za to do dobrze wychowanych z reguły krakowskich widzów dotarło, iż nie mają obowiązku przez trzy i pół godziny oglądać czegoś, co nie tylko pozostawia ich w pełnej obojętności, ale na dodatek śmiertelnie nudzi. Choć ja pozostaję ciągle optymistką i mam nadzieję, że nowy sezon nie będzie jednak sezonem wielkich ucieczek z teatralnej widowni.

Zdjęcie z próby przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji