Artykuły

Jak w życiu

"Samotny zachód" w reż. Eugeniusza Korina w Teatrze Nowym Praga w Warszawie. Pisze Dorota Kwiatkowska w Lokalnej.

Coraz modniejsza jest Praga (w związku z przesuwaniem się centrum kultury na wschód - do Okuniewa). Działa tu Teatr Nowy Praga i Fabryka Trzciny przy ul. Otwockiej.

Teatr Nowy Praga znajduje się w budynku fabryki z 1916 roku, gdzie produkowano marmoladę, konserwy, a potem pepegi (młodszym czytelnikom wyjaśniam, że to nazwa tenisówek). Odkrył to miejsce kompozytor, producent telewizyjny i aranżer Wojciech Trzciński. W odrestaurowanej fabryce działa teatr, sala widowiskowa, klub, restauracja. Odbywa się tu wiele ciekawych imprez kulturalnych i edukacyjnych, konferencje, wystawy.

Ja byłam na przedstawieniu "Samotny zachód" w reżyserii Eugeniusza Korina. Akcja dzieje się na irlandzkiej prowincji, ale mogłaby - gdzie indziej, np. u nas. Zaczyna się od powrotu Colemana (Tomasz Kot) z pogrzebu ojca. Towarzyszy mu ksiądz alkoholik (Piotr Kozłowski), który nie radzi sobie z parafią. - Tutaj boża jurysdykcja nie sięga - mówi zrozpaczony kaptan przeżywający kolejny kryzys wiary. To już trzeci pogrzeb ofiary morderstwa. Coleman zastrzelił ojca, bo ten naśmiewał się z jego fryzury. Ma jednak alibi - kryje go brat Valen (Michał Żebrowski), który twierdzi, że widział, że był to nieszczęśliwy wypadek. Valen ma w tym swój interes - szantażuje Colemana. Przesiąknięci nienawiścią, bez przerwy pijani, wciąż sobie dogryzający, kłócący się i walczący jak dzieci, budzą odrazę, ale także współczucie. Wielka ilość wulgaryzmów padających ze sceny powoduje, że seans przeznaczony jest dla widzów dorosłych. Aktorzy biegają, przewracają sprzęty, krzyczą, szarpią się. - Nienawiści jest tu tak wiele, że nikt nie zauważy, jeśli będzie jej trochę więcej - słyszymy ze sceny. A jednak nawet najgorszy człowiek jest wart, by pokładać w nim nadzieję - twierdzi reżyser spektaklu. I oto ksiądz stawia swoją duszę za to, że bracia będą się umieli pogodzić i wybaczyć doznane krzywdy. Mężczyźni wyznają sobie, co który zrobił złego drugiemu, a nam między atakami śmiechu cierpnie skóra. Ale biorą głęboki oddech i po to, żeby dusza księdza nie znalazła się w piekle, wybaczają sobie. Na scenie pojawia się jeszcze wyzywająca licealistka podrywająca starszych panów i sprzedająca bimber (Natalia Rybicka). Zdziwią się Państwo, gdy dowiedzą się, na co zbiera pieniądze. Bo tam nikt nie jest ani zły, ani dobry, wszyscy mają na sumieniu jakieś grzeszki, ale chcieliby, żeby było lepiej. Tęsknią za miłością, pragną zrozumienia i akceptacji. Jak w życiu.

Nie należy zabierać na ten spektakl dzieci, ale dorosłym polecam to klimatyczne miejsce - Fabrykę Trzciny na Pradze i spektakl "Na zachód", chociażby po to, by zobaczyć Tomasza Kota (w roli zupełnie innej niż w "Niani") i Michała Żebrowskiego (jako zwariowanego zbieracza figurek świętych).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji