Clubbing w operze
"Giovanni" w reż. Grzegorza Jarzyny TR Warszawa na scenie Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie. Pisze Paweł Sztarbowski w Newsweeku Polska.
Podobno artysta powinien być prorokiem albo dzieckiem. W polskim teatrze dominują natchnieni, ale Grzegorz Jarzyna wybrał inną drogę. Pomysł na "Giovanniego" wydaje się niedorzeczny i infantylny. Połączyć dramat Moliera z operą Mozarta, a aktorom kazać udawać, że śpiewają? A jednak wyszedł z tego niezły spektakl. Przede wszystkim dzięki dobremu aktorstwu. Współczesny libertyn Giovanni (Andrzej Chyra) to bywalec klubów, za którym ciągnie się sława obłędnego kochanka. Nawet nie musi uwodzić kobiet, same się do niego kleją. Anna (Danuta Stenka) wabi go mokrym podkoszulkiem, a Elwira (Maja Ostaszewska) pada mu w ramiona. W tym świecie wszystko jest powierzchowne - zamiast miłości kopulacja, zamiast ludzi manekiny, które wyśpiewują arie i podrygują. Coś równie dziwacznego i jednocześnie intrygującego mógł pokazać na scenie tylko Jarzyna - wieczne dziecko.