Artykuły

Koncertowo rozpoczął sezon Teatr Muzyczny

Koncert inauguracyjny w reż. Roberta Skolmowskiego w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.

Ostro, w pulsującym rytmie "Kabaretu" - willkommen, bievenue, welcome - w nowy sezon wystartował 60-letni, odmłodzony Teatr Muzyczny.

Najmniejsze środki na funkcjonowanie i... największa frekwencja wśród polskich teatrów tego typu. To najkrótszy opis sytuacji sceny z ul. Północnej. Do tego dodać trzeba, że cieszący się takim powodzeniem repertuar operetkowo-musicalowy, komplikuje pozycja, z którą od lat nie sposób się uporać: Remont! Kiedy zniknie z "afisza"? Tego nie wie nikt, bo jak wieść niesie będzie się odbywał etapami, czyli w wielu aktach, a te jak wiadomo rozdzielają antrakty...

61. sezonem pokieruje nowa dyrekcja - naczelna Grażyna Posmykiewicz i szef artystyczny - znakomity baryton, Zbigniew Macias. Na scenie sprawdzona gwardia i plejada młodych. Iwo Orłowski okazał się świetnym gospodarzem wieczoru, artystą czującym ducha rozrywkowej sceny. Wszystkie zespoły artystyczne miały swoje miejsce w kabaretowej paradzie. A za chwilę show dopełniła gwiazda wieczoru, popularny tenor Dariusz Stachura (wnoszony na tacy), by słowami z "Barona cygańskiego" Straussa zapewnić, że "wielka sława to żart"...

Ale to przecież nie żart. Jeśli wolno prorokować, sława czeka pięknie zaczynające artystyczną drogę: Kamilę Cholewińską-Rak, Agnieszkę Gabrysiak i Aleksandrę Drzewicką. Teatry operowe cierpiące na chroniczny brak tenorów już powinny się bić o Tomasza Raka. To głos mający barwę i siłę, a do tego jest w posiadaniu przystojnego mężczyzny. Szkoda, że podczas Gali miał okazję zaśpiewać tylko "Tę uliczkę znam, tyle tyle lat... " z musicalu "My Fair Lady" Loewego.

Szkoda też, że niekwestionowana gwiazda tej sceny Anna Walczak, pojawiła się, wraz z Ireneuszem Pietrasem, tylko w zabawnym duecie z bzykaniem ("Muszko o skrzydełku złotym...") z "Orfeusza w piekle" Offenbacha.

Na pierwszą część wieczoru "Życie to jest to" składały się fragmenty z tych pozycji, które są w repertuarze. Widownia bawiła się dobrze przypominając sobie "Zemstę nietoperza" Straussa (,Taki pan jak pan... " śpiewała Mieczysława Andrzejak) czy "Skrzypka na dachu" Leigha, w którym niezrównaną postać Tewjego stworzył Zbigniew Macias, a przekładając słowa mleczarza na własną sytuację skierował do stwórcy filozoficzne pytanie, dlaczego akurat jemu dał najbiedniejszy teatr?

Część druga "Pomarzyć - dobra rzecz" była zbiorem cytatów z najsławniejszych musicali, które może kiedyś... Nie wszyscy wykonawcy jednak powinni się zdradzać ze swymi tęsknotami. Za to orkiestra spisała się na medal! Tak zróżnicowana w nastrojach potężna suita z "Upiora w operze" Webbera okazała się wydarzeniem. Tylko maestro Tadeusz Kozłowski wie, jak to się stało, że mała orkiestra pokazała, jak brzmi muzyka o sile huraganu i jednocześnie anielskiej delikatności. Swoją obecność w Gali zaznaczył chór i balet.

Autor inscenizacji i reżyserii Robert Skolmowski, próbował stworzyć widowisko pulsujące wszystkim, co scena udźwignie - w nadmiarze wykorzystując np. projekcje filmowe (spektakle z taśmy albo chmury i chmury...). Operetkowo-musicalową elegancję w doborze kostiumów i scenografii zachowała Anna Bobrowska-Ekiert. Najokazalszym elementem oprawy był aż trzykrotny wjazd pięknego auta.

Koncert miał być prezentacją siły, ale najwyższy czas, by Teatr Muzyczny dostał wreszcie szansę (czytaj: pieniądze) na przygotowanie premierowej inscenizacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji