W BTL-u upiornie i zabawnie
Pomysł nieco upiorny: Dwugłowy prezentuje popisy Baldandersa - ducha przemian, istoty przybierającej coraz to nowe wcielenia. Trzecią ważną postacią jest Glist - robak, symbol smutnego finału ludzkiej egzystencji. Ci dwaj pierwsi są bardzo serio, Glist to zrzęda wywołujący salwy śmiechu na widowni. Wszyscy trzej snują poważną, choć przewrotną opowieść o poszukiwaniu tożsamości.
Tak w "żołnierskich słowach" można streścić godzinne dzieło dwóch Marcinów - Bartnikowskiego (autor scenariusza, aktor) i Bikowskiego (reżyser, aktor, twórca lalek). Rzecz nazywa się "Baldanders" i jest pierwszą po wakacjach premierą Białostockiego Teatru Lalek. W ubiegłym sezonie Bikowski debiutował "Głupcami". "Baldanders" dla wielu widzów był sporym zaskoczeniem. Pozytywnym. Nie owijając w bawełnę, trzeba przyznać, że "Baldanders" to duży krok naprzód. Konkretny temat, w miarę klarowny wywód, całość zwięzła i dynamiczna. A do tego bardzo udany popis gry lalką. Duża uroda plastyczna plus dobrze dobrana muzyka. Warto zobaczyć.
"Baldanders" będzie grany od dziś do niedzieli o godz. 18.