Artykuły

Narracja Szajny

Cykl niniejszy poświęcony będzie poglądom najwybitniejszych naszych praktyków teatralnych na miejsce, funkcję i znaczenie sztuki teatru we współczesnym świecie. Rozpoczynamy od prezentacji teoretycznych przemyśleń Józefa Szajny, wybitnego plastyka, reżysera i scenografa. Materiał, który publikujemy został sporządzony na podstawie rozmów przeprowadzonych z artystą. W sytuacji świata, w którym żyjemy, widzi Józef Szajna podłoże współczesnego miejsca sztuki, przyczyny i formy jej kształtu.

CYWILIZACJA współczesna została wytworzona przez rewolucję naukowo-techniczną; obecnie całe myślenie człowieka, nawet myślenie o naturze skierowane jest na przedmiot, bądź odbywa się poprzez inny wytwór człowieka. Wciąż wzrastająca masa przedmiotów cywilizacji grozi jednostkom. Przedmiot nas otacza; przedmioty, rzeczy, sprawy zagroziły człowiekowi, zepchnęły go na tory czystego pragmatyzmu. Powiększa się napięcie między człowiekiem a przestrzenią jego życia. Dziś liczą się tylko skutki. Dotychczasowy rozwój kultury doprowadził w naszym wieku do zbrodni świadomego ludobójstwa. Przeciwko jednej agresji powstała inna - bomba atomowa. A jak daleko jesteśmy od samobójstwa? W tej sytuacji narastających zwałów - śmietników cywilizacji wzrasta nieufność i zagubienie człowieka w świecie. Znajdujemy się na zakręcie. Nie wiadomo nawet co bardziej człowiekowi zagraża w przyszłości: nadmiar umysłu, czy nadmiar masy. Pewność człowieka w XX wieku wydaje się Szajnie - w tym świetle - jednocześnie śmieszna i tragiczna, sądzi on też, że mimo pozorów, nasza świadomość rzeczywistości jest właściwie sterylna i jałowa. Nie ulega wątpliwości, że przynajmniej wewnętrznie człowiek znalazł się współcześnie w sytuacji obronnej, więcej ma obecnie do ratowania, niż do budowania. Stąd istnieje konieczność aktywnego przeciwstawiania się światu, można nawet mówić, że jest to konieczność rewolucyjna.

Czyn - także artystyczny - należy więc ukierunkować na człowieka i na jak najpełniejsze porozumienie się z nim. A jeśli brak odpowiedzialności i ogólnych kryteriów moralnych, trzeba je zbudować, stworzyć. Nie ma więc wytłumaczenia dla łatwej postawy, która mówi "nie należy myśleć", czy "nie należy kontrolować każdego czynu", który jest jeszcze jako czyn ludzki możliwy; tymczasem większość ludzi bądź czuje się bezbronna, bądź nadto ukochali oni samych siebie. Konsekwencja jest ta sama: robią tylko to, co lubią, lub co ich ledwie ciekawi. Trzeba wreszcie poczuć się odpowiedzialnym. Aktywne, uporczywe działanie mające na celu odnowienie komunikacji z człowiekiem w naszej sytuacji jest koniecznością. Takie jest też dążenie części współczesnej sztuki. Z tego względu za akty przede wszystkim niwelujące przedmiotową stronę cywilizacji, Szajna uznaje wiele prób współczesnej plastyki. Szajna deprecjonuje fetyszyzację przedmiotu, demontuje nowe mity.

Żyjemy w historycznej ciągłości, lecz rozwój odbywa się skokami na sposób dialektyczny. Wnioskuje stąd Szajna, że sztuka nie musi wcale "nadbudowywać" form dawnych, a raczej powinna tworzyć kształty nowe, współmiernie do skoku naukowo-technicznego, który się dokonuje i do tworzącej się nowej ludzkiej zbiorowości. Wobec tego Szajna nie idzie "w głąb" tylko "wszerz". Uważa on, że trzeba więc podejmować próby tworzenia nowych poetyk, na miarę naszych czasów, nie poddając się ich grozie, nie uznając więc, że cierpienie jest obecnie jedyną racją istnienia. Nie sposób nawrócić do czasów dawnych, myślenia nie da się zahamować. Także w sztuce. Tutaj większość tzw. "przedmiotów artystycznych" - niegdyś powstałych - poza nielicznymi wielkimi dziełami sztuki, istnieje zaledwie jako dokumentacja przeszłości. To co tradycyjnie nazywa się "sztuką" nie ma - wedle Szajny - obecnie żadnego znaczenia dla współczesnego człowieka. Nie tworzy międzyludzkiej komunikacji, nie niesie w sobie wartości, nieważne są z tego względu obserwacje wartości duchowych luwrów, "cmentarzysk kultury", katalogów tego co się na świecie dzieje. Trzeba po prostu "w świecie być".

Być - ale wytrzymywać nadciśnienie informacji, obronić się przed nią i kreować nową sztukę posługując się wszystkimi dosiężnymi, pewnymi informacjami o współczesnym świecie. Stąd specyfika jego obserwacji dzieła sztuki, właściwe miejsce "szajnizmu". W swojej myśli ustawicznie chce on przekroczyć, to co znane, posługując się dialektycznie sprzężonymi krańcowościami. Choć nie z heglizmu wychodzi, zbliżenia myślowe Szajny sprzęgają się z nim, w rezultacie dając jednak zaprzeczenie heglowskiej koncepcji "śmierci sztuki".

Artysta mówi, że jako sprzeciw wobec wytworów użytkowych z tzw. przedmiotów artystycznych, znaczących przede wszystkim jako "ilość", a nie jako "wartość", czy przedmiotów estetyzujących np. archaizujących, uprawia "anty-sztukę". Dawna sztuka tworzona w sensie "estetycznym" już nie "znaczy", nie może też służyć jako wzorzec korygowania dotychczasowych estetyk, traktowania nowej sztuki jako fragmentarycznego uzupełnienia dotychczasowej, lepiej tworzyć nową figurację artystyczną jak nazywa ją Szajna - narracyjną. Uprawianie "anty-sztuki" jest w tym kontekście czynnym zaangażowaniem się we współczesne życie.

ARTYSTA współczesny, wcale nie żyje jak niektórzy sądzą w atelier i - nie chce w nim żyć, chyba że nie jest artystą. Jego organiczne związki ze światem człowieka współczesnego uważa Szajna za podstawowe sprawy twórczości. Jako reprezentant właściwie wszystkiego co się dzieje, powinien artysta odnotowywać swój czas w dziełach sztuki. Choć wytwory artysty muszą być zawsze indywidualne (bo nieindywidualne są wytwory rzemieślnicze) musi być wyciśnięty w nich jego "osobisty ślad", dzieła te powinny z drugiej strony w sposób uniwersalny określać rzeczywistość. Prawdziwy akt twórczy, jest wyjściem poza to, co subiektywne. Poprzez przekroczenie subiektywnej świadomości akt twórczy jest z natury swej uniwersalny, tj. odnoszący się do całości obiektywności życia i świata. Nie polega on wyłącznie na chęci wyżycia się, ekspresji, skłonnościach, czy podobaniu itp. Pewnym warunkiem, czy sprawdzianem tej uniwersalności aktu twórczego, który odbija się w dziele, jest odbiorca. Życie dzieła sztuki jest bowiem zawsze uwarunkowane ciągle istniejącym obwodem: twórca - dzieło - odbiorca, czy to w momencie tworzenia czy też percepcji. Właściwie w czasach współczesnych - zauważa artysta - przy nadrzędnej konieczności wzbogacania i tworzenia nowej komunikacji ludzkiej moment ogniwa pośrodkowego dzieła sztuki staje się mniej ważny, niepotrzebny nawet do podstawowego kontaktu między twórcą - a odbiorcą.

PATRZENIE a nie "oglądanie" jest wedle Szajny symptomem współczesnego odbioru sztuki - tu właściwie mieści się swoiście współczesny jej "wyraz", gdzie gromadzenie emocji nie przynależy do sztuki ekspresyjnej. Szajna występuje przeciw tradycyjnej "kontemplatywności" dzieła czy estetycznemu "smakowaniu". Owa przemiana sposobu percepcji z "oglądania" na "patrzenie" powiązana jest z rozwojem cywilizacji technicznej, a także rozszerzającym się wciąż potokiem informacji czy tempem życia. W konstrukcji sztuki współczesnej powoduje to odmienne, wewnętrzne następstwa, inne, niż w sztuce dawnej, a także nową narrację czasoprzestrzenną. Podstawą do podjęcia owej nowej narracji w sztuce, innej od dotychczasowych kontynuacji estetycznych, jest po prostu samodzielność myślenia. Szajna w swych poglądach ustawicznie dąży jednak do harmonijnego łączenia obu momentów: jednostkowości twórczej i obiektywności świata. Samodzielność myślenia nie jest apoteozą indywidualizmu. Uważa on także wszelkie sposoby "odczuwania" artystycznego a przestarzały sposób odbicia rzeczywistości. Rzeczywistość sztuki należy natomiast kreować - ale zawsze zgodnie z informacyjnym potokiem rzeczywistości życia. Artyście idzie tylko o nową, adekwatną do współczesności narrację w sztuce, nie postuluje on natomiast stworzenia "syntezy artystycznej", ani nowego "znaku", a tym bardziej "symbolu". Nic nie dzieje się tu z przemyśleń apriorycznych, uprzednich założeń formalnych. Mimo że dzieło sztuki powinno mieć walor uniwersalności nie może być ono - by pozostać w zgodzie ze współczesnością - skończoną syntezą wiedzy o świecie, abstrakcyjną jak "znak", czy wytartą jak "symbol", pozostaje u niego natomiast co najwyżej "śladem". Istnienie życia każe się domyślać niepełności. Stąd teoria Szajny teatru otwartego, której punktem wyjścia jest sytuacja plastyczna.

TEATR jest dla Szajny - jak sam mówi - nie wiadomo czym, bo sprawą odmienną, myślowo i warsztatowo od całej koncepcji "anty-sztuki". Trudno też określić czym on właściwie współcześnie jest, można nawet powątpiewać, czy przynależy on do tzw. "dyscyplin twórczych", skoro tak mało w nim aktywnych indywidualności. Mówi się jednak o teatrze jak o czymś, co istnieje, choć właściwie nawet ludzie teatru nie wiedzą, czym on jest; wiedzą zaś tylko, co mają w nim robić, lub to co przekazuje o nim akademickie myślenie. A są to konstatacje uśmiercające. Sytuacja teatru jest artystycznie trudna. Artysta zauważa w teatrze pewien nadrzędny konflikt, oparty na załamaniu bezinteresowności czynu. Podstawy istnienia teatru mają według Szajny określoną celowość i środek na nią - jest to samo przedstawianie, "wystawa' teatralna. Odróżnia to teatr od innych sztuk. Odmiennym np. dla malarza celem jest namalowanie obrazu, który dopiero z kolei może być powodem do "wystawy". Nie sama podstawa istnienia jest jednak najgroźniejszą rzeczą w teatrze. Społeczny rozdział ról został tu uczyniony na zasadzie formalnej. W teatrze spłycono, a często zupełnie zatracono to, co przynależy sztuce. O teatrze mówi się więc tak, jakby nie spotykali się w nim artyści, tylko ludzie wykonujący zlecone i opłacone czynności. Według Szajny częściowo przynajmniej ta sytuacja teatru uwarunkowana została - co wydaje mu się bardzo śmieszne - od zewnątrz poprzez instytucjonalizację, dopłacanie do teatru, czy płacenie z góry. Stąd często w praktyce otrzymuje się zapłatę za to, czego się samemu nie daje. Ponadto poprzez dotacje państwowe w nieuzasadniony fałszywy sposób rośnie wśród ludzi teatru przekonanie o ich wartości. Człowiek teatru często w poczuciu owej bezpodstawnej wartości minimalizuje wymogi wobec siebie jako twórcy. Ludzie teatru - według słów Józefa Szajny - sami w ten sposób deprecjonują siebie jako artystów, podważają własny cennik, godność i autorytet społeczny.

Z tych między innymi względów rzadko dochodzi w teatrze do aktu twórczego, teatr wykonuje tylko tzw. "interesujące" przedstawienia, realizuje "czyjeś" utwory, aktor gra "jakieś" role. Jest to podejrzany brak samowystarczalności, przypomina stonogę wspinającą się na Parnas. Nie robi się teatru "poważnie" chyba tylko z braku potencji wewnątrz samego teatru. Ostatnio następuje też niepokojąca ucieczka z teatru do kabaretu i w kierunku "rozrywki" a sam teatr staje się coraz bardziej "zgrabny" i "kokietliwy" - z pruderii czyniono niejednokrotnie społeczną wartość. Ale nie to martwi Szajnę. Nie sposób określić, gdzie następuje moment obiektywnej oceny teatru współczesnego. Józef Szajna nie znajduje takiego momentu, stwierdza natomiast brak kryteriów a także autentycznej krytyki, która by rzetelnie analizowała teatralne dzieła. Są tylko recenzenci oceniający spektakle wedle dawnych, niewspółmiernych już zasad, albo po prostu oceniający je subiektywnie, mówiąc właściwie tylko o własnych upodobaniach, a nie o stanie rzeczywistym. Zasada, "to mi się podoba", "to lubię", nie może być żadnym miernikiem teatralnej wartości - może dotyczyć jedynie spraw smakowych czy kulinarnych.

Sytuację tę również pośrednio wytworzyli właściwie twórcy teatralni, których dorobek wymknął się tradycyjnym klasyfikacjom. Nie można ich jednak "przycinać" do form i ocen starych, gdyż godzi to w rozwój samego teatru.

Józef Szajna sądzi, że mimo to akt twórczy w teatrze można jakoś "uruchomić". Trzeba jednak przyjąć autonomię teatru; na niej to oprzeć twórczość nieograniczoną subiektywizmem krytyka, czy przestarzałym kryterium. Nie można więc też np. aptekarsko określić granic teatru w stosunku do literatury. Trzeba też tę sytuację jakoś "podprowadzić". Mogłaby to nawet zrobić krytyka, gdyby była. Należałoby tylko znaleźć sposób, mówić jawnie o teatrze, czym jest w tej chwili, a czym być powinien, mówić o niedoskonałościach, odnaleźć właściwe kryteria, nadające się do analizy i oceny teatru "dzisiaj" i jego prób wymykających się dotąd starym metodom.

REŻYSER teatralny - według Szajny - powinien być przede wszystkim inspiratorem, a nie tylko instruktorem, powinien sterować czymś, co jest jednocześnie wyobraźnią i celem aktora. Zawsze w teatrze tak się układa, że w przedstawieniu dominuje estetyka reżysera, bądź poglądy zbiorowości, lecz według Szajny jest wymyślonym problemem kwestia, kto jest głównym twórcą teatru współczesnego: aktor czy reżyser.

Aktor we współczesnym teatrze musi znaleźć miejsce twórcze poprzez stosowanie warsztatowych umiejętności. Wychodząc z tej zasady, podczas prób Szajna aranżuje układy, które byłyby dla aktora barierą, odbiciem, czy też trudnością. Stąd też zamiana - przesunięcie: reżyser to animator-inicjator.

Wówczas następuje interesujący etap pracy. Aktor chce "reżyserować siebie", następuje autentyczny akt twórczy. W tym czasie Szajna posługując się plastycznym językiem teatru, który ułatwia kształt rozmowy, inspiruje na żywo. Można także inaczej pobudzać aktora. Akt twórczy wywoływany być może także uprzednią inspiracją intelektualną, powodującą specyficzne myślenie teatralne. Myślenie owo według Józefa Szajny rozwija wyobraźnię, i choć wyobraźnia ma priorytet w twórczości teatralnej, mylenie, rozmowa i dialog podczas prób - są równie ważne - utwierdzają w możliwościach. Myślenie przechodzące w wyobraźnię to proces przekraczania własnej świadomości, niezbędny w akcie twórczym. Po etapie prób analitycznych właściwie dla Szajny rzecz jest "zrobiona", lecz w czasie prób sytuacyjnych szuka on nowych rozwiązań sytuacji następczych. Praca reżysera trwa do wejścia pierwszego widza. Aktor jest przy tym dla Szajny materią podstawową, określaną przez niego w ramach dbałości o sceniczną całość. Aktor nie jest w stanie "zatrzymać" pierwotnego napięcia podczas kolejnych przedstawień. Ważne są tu współdziałania z innym aktorem, jest to jakby hamulec i ułatwienie przetrwania skonstruowanej pierwotnie całości scenicznej.

WARTOŚĆ teatralna, we wszystkich swych wariantach związana jest z przedstawieniem "tutaj", w teatrze. Józefa Szajnę jako plastyka interesuje wytwarzanie swoistej teatralnej materii i zdarzeń, budowanie kolejno spiętrzających się ze sobą i nawarstwiających na siebie konfliktów dramatycznych. W następstwie dochodzi do zderzenia owej pełnej teatralnej formy z informacjami o współczesnym świecie. Wówczas to powstają pewne wartości znaczenia teatralnego seansu. Poprzez owe wartości znowu osiąga wartości subiektywne odbiorca - publiczność. Ten sposób budowania teatru jest odrębny od interpretacji teatralnej, spekulacji, publicystyki, czy też wykorzystywania jakości warsztatowych. Jest właściwie próbą uporządkowania chaosu materii i wytworzenia z niej nowych jakości. W intencjach artysty leży, by spektakl tak przygotowany pozostawał w widowni nie tylko jako emocja, odczucie w czasie trwania spektaklu lecz też jako "myślenie twórcze na potem", po wyjściu z teatru. Zamierzeniem Szajny jest zbliżenie widza do teatru - ułatwia to komunikację międzyludzką.

Poszukiwanie nowej narracji teatralnej, czy nowej figuracji (też jako sposób kontaktu ze współczesnym życiem) polega na podjęciu takiej gry, która by zainteresowała. Idzie o to między innymi, by widz wiedział, że rozmowa w teatrze toczy się "teraz", "tutaj", a nie w XIX wieku, ponadto z ludźmi, którzy posiadają informacje o tym, co się dzieje w sztuce i w świecie i są podobni do widza.

Szajna chce robić teatr, który mówi o sztuce, a nie o przedstawieniach. W "oddechu" widowni, albo w jej braku leży sprawdzian siły i spontaniczności teatru, umożliwiających realizację zamierzeń. Nie liczą się dla niego stany li tylko psychofizyczne. Nie przecenia on biomechaniki Meyerholda, uchyla się od konstruktywistów lat dwudziestych. Podobnie jak myślenie teatralne - spontaniczność w teatrze nie jest "czysta", jest jakby zarażona spekulatywnością w sensie pozytywnym. Rodzi się także przez myślenie, bunt i chęć przekazania drugiemu człowiekowi tej sytuacji. Jest właściwie sprawą teatru rewolucyjnego. Teatr taki musi być na tyle silny, by przekonać drugą stronę - widownię. Spontaniczność jest impulsem dla aktora, gromadzi on elementy buntu przeciw ludzkiemu losowi prowadzące do treści ogólnoludzkich, powszechnych, uniwersalnych. Odbiera to widz jako szansę poznawczą, wychodzącą poza samo małoznaczące dla Szajny uczestnictwo fizyczne w teatrze. Chociaż nie ma on zespołu, u niego aktor wywołuje z siebie spontaniczność poprzez pewną samopenetrację - i podobną samopenetrację wzbudza u widza.

W teatrze Szajny nie jest ważny sam układ przestrzenny między sceną a widownią. Teatr ten nastawiony jest na wyobraźnię i myślenie wyobraźnią, na świadomość widza; oczekuje nawet w rezultacie jej przekroczenia. W teatrze tym nie trzeba tworzyć odniesień wprost fizycznych, odczuciowych. Zakłada konieczność kreowania wizji teatralnej i ustalenie walki treści-dialogu o rzeczywistości. Dialog ten trwa między "tutaj" - szeroko rozumianym, podnoszącym wartości uniwersalne teatrem, a "dziś" - pełną, ogólną sytuacją współczesnego człowieka w świecie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji