Kołtun przed lustrem
Mówienie, że "Moralność pani Dulskiej" jest tekstem ciągle aktualnym, trąci banałem, ale kielecka inscenizacja sztuki Gabrieli Zapolskiej potwierdza to dobitnie. Przypomina również, że panią Dulską można spotkać w niejednym polskim domu i nie zawsze musi być ona kobietą.
Nie jest kwestią przypadku, że w spektaklu Wiesława Hołdysa "gra" czwarta ściana, ta od strony widowni. Postaci sztuki przeglądają się w wyimaginowanym lustrze, a tak naprawdę patrzą na widzów. Aluzja jest więc czytelna. Dulskie są wśród nas, śmiejemy się z samych siebie. Podobnie aluzyjny zabieg Hołdys zastosował już po zasłonięciu kurtyny, gdy aktorzy wychodzą pokłonić się publiczności . Jeszcze niby grają, by po chwili zorientować się, że spektakl się skończył. Została rzeczywistość.
Sztuka nosi podtytuł "tragifarsa kołtuńska". Wiesław Hołdys poprowadził trzygodzinną inscenizację w stronę farsy, jednak nie zatarł sensu utworu Zapolskiej. Pomogli mu w tym aktorzy. Ewa Józefczyk jako doskonale obłudna Aniela Dulska łączy przeszłość ze współczesnością. Nie potrzeba nowoczesnych rekwizytów, wystarczy gra Józefczyk, by uzmysłowić sobie nieśmiertelność dulszczyzny - koltuństwa, podwójnej moralności. Jak zwykle - tak wypada napisać - dobrze spisał się Grzegorz Kwas w roli zbuntowanego Zbyszka, który mięknie pod wpływem perswazji Julasiewiczowej - Marzeny Strzyckiej (aktorka wróciła na kielecką scenę po siedmiu latach). Przekonujący są cyniczna Hesia Ewy Pałuskiej, naiwna Mela Agnieszki Marzec i skończony pantoflarz Dulski Andrzeja Cempury. Nie zawodzą również Viola Arlak (Lokatorka), Angelika Brykczyńska (Hanka) i Maria Wójcikowska (Tadrachowa). W przedstawieniu zdarzają się momenty przestoju, lecz generalnie tempo jest niezłe.
Oddzielny temat to dekoracje, które zaprojektował znany scenograf, reżyser i malarz Janusz Tartyłło. Za jego sprawą znajdujemy się w odtworzonym z pietyzmem dziewiętnastowiecznym salonie mieszczańskim i aż dziw bierze, że mieszka tu właścicielka kamienicy, niejaka Dulska. W takim salonie można by wystawiać Czechowa. Ale Zapolską także, i to z dobrym skutkiem.