Artykuły

Nieśmiertelna Dulska

Zaprezentowana niedawno przez Teatr Nowy "Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej skłania do refleksji nad żywotnością tego dramatu Od swej teatralnej prapremiery (przed bez mała 80 laty w Krakowie) niemal bez przerwy przewija się przez sceny. Nawet przymusowa lektura i szczegółowa analiza przeprowadzana we wszystkich typach szkół, wykładająca kawę na ławę ("co autorka chciała powiedzieć i co powiedziała") nie odstraszyło skutecznie ani twórców, ant czytelników, ani widzów tego dramatu. "Moralność pani Dulskiej" jak bumerang wraca co jakiś czas, a to na ekran kinowy, a to telewizyjny, a to na deski teatru.

Tytułowa bohaterkę przedstawiano rozmaicie. Była już i straszną kołtunką, drobnomieszczanką, patrycjuszką, prymitywną egoistka. zakochana w swym synu nieszczęśliwa matką. Te przeniesienia akcentów, podobnie jak próby umieszczania pani Dulskiej nie tylko w tej epoce, ale i czasach nam współczesnych, były jednak w gruncie rzeczy jedynie zabiegami kosmetycznymi. O "Moralności pani Dulskiej", a także kilku Innych żywych do dziś sztukach Zapolskiej, nie decydowały bowiem jak się może wydawać, znakomicie uchwycone sceny obyczajowe. O tle bowiem pisarka obyczajowa była Zapolska bardzo dobra, o tyle psychologiczna - znakomita. "W jej komedii - napisał kiedyś Wojciech Natanson wszystko łączy się i splata. Jej właściwą domeną jest oddziaływanie ludzi na siebie, konsekwentne i nieuchronne () Chodzi głównie o to, że Dulska potrafi stworzyć świat fikcji, że się w nim znakomicie narusza że go może ludziom zwycięsko narzucić

W takim też kierunku ujęcia dramatu naszło, jak mi się wydaje, łódzkie przedstawienie Reżyser jego, Maria Kaniewska, nie postawiła sobie za cel - i słusznie chyba - no kazania nam nowej Dulskiej W przypadku tej sztuki i tej postaci byłoby to zresztą naj prawdo podobnie niemożliwe. Otrzymaliśmy więc przedstawienie czyste, klarowne, wierne literackiemu tekstowi i przez to prawdziwe. Nie wzbudza ono wybuchów zachwytu ale też - co mogło się przecież zdarzyć w przypadku aż tak znanego utworu - nie nudzi. Jest po prostu rzetelnie zrobione l nieźle zagrane.

W tytułowej roli oglądamy Barbarę Wałkównę potrafiącą z dużym wyczuciem pokazać nie tyle najłatwiejsza do uchwycenia zewnętrzna postać zaniedbanej i rozkrzyczanej Dulskiej, ale też stworzony przez nią ten "świat fikcji". Stąd też to pewne stonowanie gry, stąd też chyba pewien dystans m. in. w przechodzeniu w jednym zdaniu od łkania do zimnego wyrachowanego tonu.

Przekonywający, w swej niezbyt przekonywającej chęci wyrwania się z "dulszczyzny" jest Zbyszko - Jacka Gudejki, któremu udało uniknąć nadmiernego epatowania []

W rolach Hesi i Meli oglądamy Katarzynę Latawiec i Małgorzatę Flegel, z wdziękiem i umiejętnie przedstawiające to, co właśnie trzeba - nieśmiałość, naiwność dobroć oraz żywotność tupet i pewien rodzaj cwaniactwa.

Wyraziste postacie stworzyli także Józef Zbiróg (Dulski), Halina Miller (Lokatorka), Grażyna Czaplanka Hanka) i Halina Sobolewska (Tadrachowa) Pewne zastrzeżenia można mieć tylko do kreującej Juliasiewiczową - Mirosławy Marcheluk.

Wynikają one jednak nie tyle z zaprezentowanej koncepcji postaci, co maniery mówienia przez zasznurowane usta.

W sumie łódzkie przedstawienie jeszcze raz potwierdziło tezę o nieśmiertelności Dulskiej. Mimo że autorka tego dramatu nazywana jest "klasykiem z lewej ręki", to popularnością, zainteresowaniem i ciągłą obecnością na scenach przebija wielu tych "z prawej".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji