Artykuły

Szok i wzruszenia

XXXVI Jeleniogórskie Spotkania Teatralne ocenia Piotr Bogdański w Nowych Wiadomościach Wałbrzyskich online.

Teatr Jeleniogórski, jak co roku, zafundował miłośnikom kultury przez duże "K" jedenaście dni radości. Organizatorzy XXXVI Spotkań Teatralnych sprowadzili do Jeleniej Góry teatry z różnych stron Polski m.in. ze Szczecina, Katowic czy Warszawy. Artyści przywieźli ze sobą bardzo różne spektakle. Lepsze i gorsze, ale na pewno ważne i warte obejrzenia. Wszystko zaczęło się 28 września od "Romea i Julii" wystawionych przez gospodarzy - Teatr Jeleniogórski. Tym samym artystyczna poprzeczka została zawieszona wysoko. To bardzo sprawna inscenizacja dramatu Williama Shakespeara.

Nie inaczej było z drugą propozycją Teatru im. C.K. Norwida "Merylin Mongoł". Jest to najnowsza sztuka Teatru Jeleniogórskiego i wkrótce poświęcimy jej osobną recenzję. Trzeci dzień należał do reprezentantów Górnego Śląska. Teatr Korez zaprezentował "Cholonka" [na zdjęciu] adaptację książki Janosch'a - niemieckiego pisarza pochodzącego z Zabrza. Wykonanie w autentycznej gwarze śląskiej zostało bardzo ciepło przyjęte przez publiczność. Następnego dnia już tak zabawnie nie było. Teatr Współczesny ze Szczecina pokusił się o nowoczesne przełożenie "Samobójcy" Nikołaja Erdmana. Niestety przedsięwzięcie nie do końca się powiodło. "Wujaszek Wania" także nie porwał widowni. Odpowiedzialny za to był w tym przypadku Teatr Nowy z Poznania. Za to nieliczni szczęśliwcy, którzy znaleźli się na małej widowni zbudowanej na scenie, mogli przeżyć sztukę Judith Thomson "Lew na ulicy". Szóstka aktorów z Teatru z Łodzi pokazała, jak przy zupełnie symbolicznej scenografii można stworzyć prawdziwe kreacje. W ten sposób dotarliśmy do połowy "Spotkań Teatralnych" i wróciliśmy na dużą scenę. Tym razem, aby obejrzeć "Absynt" Magdaleny Fertacz. Cóż, po poruszającym "Lwie na ulicy" warszawscy aktorzy wypadli bardzo blado, podobnie jak cała sztuka. Jeszcze nie opadł kurz po dyskusjach czy "Absynt" to tylko chałtura, czy coś więcej, a już jeleniogórską publiczność czekało kolejne kontrowersyjne wydarzenie - koncert Marii Peszek. Występ ponownie podzielił publiczność na zachwyconą i tą ostentacyjnie opuszczającą salę, kiedy artystka użyła w refrenie słowa kurw.... Dla piszącego te słowa to obok "Lwa na ulicy" to najmocniejszy punkt tegorocznych Spotkań. Następny dzień przyniósł osławiony już spektakl Adama Rapp "Honor Samuraja" wystawiony przez gospodarzy. Spektakl, który z zachwytu lub nienawiści, na długo zapada w pamięć. Dla uspokojenia emocji po Samuraju na scenę wbiegli tancerze z Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu. Ostatniego dnia miłośnicy teatru mieli okazję w zorganizowanej grupie pojechać autokarami do Teatru Współczesnego we Wrocławiu i obejrzeć "Nakręconą pomarańczę" wg Anthony Burgessa. Był to na pewno dobry i mocny akcent na zakończenie Spotkań Teatralnych 2006. Myślę, że organizator - Jeleniogórski Teatr po raz kolejny pokazał, że potrafi sprowokować duże wydarzenie kulturalne. Nie boi się bawić, szokować i wzruszać. Oby tak dalej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji