Artykuły

Eksperyment Szajny w Częstochowie

Post u ludożerców Joanny Gorczyckiej; muzyka Adama Walacińskiego; reżyseria i scenografia Józefa Szajny – prapremiera w Teatrze im. A.[dama] Mickiewicza w Częstochowie.

Donosząc o nowym przedstawieniu z Częstochowy, trzeba znowu zaznaczyć, że to debiut, w dodatku debiut podwójny: au­torski Joanny Gorczyckiej (aczkolwiek Post u  ludożerców napisany został jeszcze w 1947 roku) oraz reżyserski — Józefa Szajny, scenografa teatru nowohuckiego. Dobrze się złożyło dla debiutu autorskiego, że ukazał on się na scenie pod firmą głośnego nazwiskiem plastyka, co z miejsca zapewniło sztuce rozgłos i zainteresowa­nie w świecie teatralnym. Oczywiście dramat poetycki Gorczyckiej jest na tyle atrakcyjny, że mógł się i bez Szajny pojawić na scenie, jednak w każdej konwencjonalnej formie wypadłby na pewno dużo biedniej. Gorczycka, ze swoim groteskowym zacięciem, bliska jest tej specyfi­ce teatralnej, którą dziś reprezentuje Dürrenmatt. Szkoda więc, że sztuka nie ukazała się wcześniej, zaraz po 1947 roku — byłaby wtedy bardzo oryginalna, bo teraz może już wyglądać na naśladownictwo. Szesnaście lat nie zniszczy­ło w niej jednak poetyckich wartości, które Szajna jeszcze — korzystnie — rozbudował. Natomiast sam pomysł ubrania hitlerowców czy w ogóle kolonizatorów w piórka ludożerców uchodzić dziś już może za naiwny, bo nazbyt przejrzysty. Temat ten inaczej się obecnie eks­ponuje w dramacie. Poza tym autorka naduży­wa w sztuce egzotycznej metafory, co powoduje, że sens polityczny — ostrzeżenie przed zama­skowanymi siłami remilitaryzmu niemieckiego — właściwie gubi się zupełnie, nie wywołując po­żądanej grozy. Czuje się, że rozprawia się z za­borcami kobieta, która nie jest wyrafinowanym politykiem i ma wiele spraw do załatwie­nia po drodze.

Szajna podprowadził sztukę do politycznego epilogu, ale zdawał sobie sprawę, że z tego ma­teriału nie stworzy jakiegoś druzgocącego prote­stu. Wykorzystał więc rozrywkowe akcenty utworu i zaproponował zabawę w ludożerców, która się świetnie udała. Cały czas czeka się na to, co jeszcze Szajna wymyśli. Scenograf i reżyser w jednej osobie aż kipi on od pomysłów. Tam-tam zastępują puszki od konserw, Ofelia z dżungli flirtuje z zakonnym Hamletem w dzie­cinnych wanienkach, pióra czarownicy ułożone są z rękawiczek gumowych, no i wreszcie pa­da autentyczny deszcz. Eksperyment Szajny, który oszołomił nawet aktorów, nie przyzwycza­jonych do takich nowych rygorów, publiczność częstochowska przyjęła zupełnie zdezorientowa­na. Początkowo na sali panuje zupełna cisza i wzajemne na się spoglądania, potem dopiero oklaski wyrażają zadowolenie. Szajna wypracował tę zabawę bardzo rygorystycznie, dowcipnie, żywo i ciepło, zespół świetnie się porusza i wszystkie role są bardzo zajmujące. Sztuka, pod przemożnym wpływem plastyki, schodzi wpraw­dzie na plan dalszy, ale o to może mieć preten­sje do scenografa autorka, widownia bowiem jest chyba wdzięczna za niespodziankę artystycz­ną na własnej scenie. (IS)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji