Artykuły

Zaimponował mi prof. Markowski

Zaimponował mi prof. Markowski. I to nie raz. Może nawet w programie bardziej mi zaimponował, niż w historii z Teatru Słowackiego. Bo dać w zęby impertynentowi w obronie honoru kobiety i własnego, to jedno (czasem niestety trzeba), a umieć mówić o tym z dystansem, bez maglowych tonów bez zacietrzewienia i bez zakłamania, to drugie. Wątpię, czy bym tak potrafił - pisze Jacek Żakowski w blogu programu telewizyjnego Tok2Szok.

Natomiast to, czego przy okazji dowiedziałem się o Antonim Liberze, lekko mnie poraziło (że użyję ulubionej frazy kręgów ministerialno-żandarmeryjnych). Autor antologii, który publicznie wygłasza pean na jej cześć (cytaty z dyskusji w Dzienniku poniżej) to jednak zjawisko, które nie powinno przejść niezauważone. Pisarz oczywiście musi mieć jakąś dawkę samouwielbienia. Ale żeby aż tyle i aż tak otwarcie demonstrowanej... To rzeczywiście zasługuje na felieton Markowskiego, albo jakiegoś jeszcze bardziej krwiożerczego felietonistycznego potwora. A swoją drogą, kiedy się przegląda antologię wydaną przez Wydawnictwo Literackie ("Pokaz prozy", Kraków 2006), trudno się nadziwić. Dlaczego wydawca nie ujawnił, kto dokonał tego doskonałego, przez Antoniego Liberę wynoszonego pod niebiosa wyboru? I dlaczego anonimowy (przynajmniej dla słabiej zorientowanych czytelników) pozostał autor wstępu.

"Mogę chwalić wydawnictwo za wybór samych tekstów, bo jest on, według mnie, nadzwyczaj pomysłowy i frapujący (...) uważam, że jest to antologia niezwykle pomysłowa i barwna. Na tle innych antologii tego typu z pewnością się wyróżnia" (Antoni Libera "Dziennik" 14-15.10.2006).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji