Artykuły

Kochana Złota Rybko

"O babie, rybaku i złotej rybce" w reż. Krzysztofa Falkowskiego w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Magda Huzarska w Gazecie Krakowskiej.

List napisany po premierze w Teatrze Groteska

Kochana Złota Rybko

W pierwszych słowach mojego listu chciałabym Cię bardzo prosić o futro z norek, które widziałam ostatnio na wystawie sklepu panów Dolce i Gabbana, o ten mały brylancik, który leży na półce z lewej strony w sklepie pana Kruka przy Floriańskiej, i o tego wyjątkowego mini coopera, który niedawno przejeżdżał moją ulicą i na widok którego straciłam na chwilę mowę. Złota Rybko, chciałabym Cię jeszcze prosić o tyle rzeczy, że zabrakłoby miejsca w gazecie, ale tego nie zrobię, bo mąż mi mówi, że jestem jak ta baba, co jej ciągle było mało. Proszę Cię jeszcze tylko o więcej udanych premier w krakowskich teatrach, bo sama wiesz, jaka to męka siedzieć na widowni, nudząc się jak przysłowiowy mops.

Choć ostatnia premiera w Grotesce, co to też o Tobie opowiadała, wydała mi się całkiem udana. Krzysztof Falkowski sprawnie wystawił bajkę na podstawie tekstu Agnieszki Fałkowskiej "O babie, rybaku i złotej rybce". Obydwoje postanowili opowiedzieć pouczającą historię, która wciąga najmłodszych widzów, a na dodatek przypomina im, iż nie warto być chciwym. Duża w tym zasługa scenografii autorstwa Magdaleny Siejko, której ciekawa plastyczna oprawa przedstawienia nie pozwalała dzieciom oderwać oczu od sceny.

Nie wiem, Złota Rybko, czy widziałaś wybudowaną na jej środku chatkę Rybaka i jego żony, bo ty sama nie pojawiłaś się na premierze, i tylko z głębin dobywał się Twój wdzięczny głos, bez wątpienia należący także do Anny Dymnej. Ale może gdzieś tam wśród fal dojrzałaś ruchome obrazy, zgrabnie opowiadające historię Wani, który bywał u samego cara i któremu pozazdrościła zachłanna Baba (Kamila Płońska). To przez niego Rybak (Włodzimierz Jasiński) musiał Cię prosić, żebyś dawała jej coraz więcej władzy i bogactwa.

Reżyser przedstawienia miał dzięki temu pretekst, by, pokazując kolejne wcielenia Baby, pobawić się folklorem rosyjskim, wprowadzając tańce i śpiewy, które porwały nie tylko dzieci. Ubrani w stroje bojarów, popów i służących aktorzy z rozmachem przedstawili życie w carskiej Rosji, jednocześnie animując lalki. Robili to tak udanie, że szybko uwierzyłam, iż to właśnie drewniane marionetki są bohaterami spektaklu, a nie prowadzący je aktorzy.

Złota Rybko, jak będziesz miała trochę czasu, porzuć na chwilę morskie odmęty i przypłyń do Groteski. Jestem przekonana, że Ci się spodoba, choć pewnie znowu nie zdzierżysz zachłanności Baby, którą zrzucisz z tronu i odeślesz do biednej chałupy.

A ja się zawstydzę po raz kolejny z powodu błahości mych pragnień i choć na jakiś czas zapomnę o mini cooperze. Tym bardziej, że moje życzenia są niczym w porównaniu z marzeniem towarzyszącej mi na spektaklu pięcioletniej Matyldy, która publicznie oświadczyła, że chciałaby tylko, żeby zakochał się w niej Kacper z jej przedszkolnej grupy. O to jedno prosimy razem z Matyldą, pozdrawiając Cię serdecznie w ostatnich słowach tego listu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji