Jar: „Sen nocy lipcowej”
Wśród kilkudziesięciu utworów scenicznych Jana Nepomucena Kamińskiego tylko dwa wytrzymały próbę czasu tj. Krakowiacy i Górale i Skalmierzanki. Tych Krakowiaków i Górali pod zmienionym tytułem Sen nосу lipcowej przerobionych przez Józefa Kempę oglądamy właśnie na scenie „Jaru”. Przeróbka była dosyć daleko idąca. Bowiem w pierwotnym swym tekście z 1816 roku Cud domniemany czyli Krakowiacy i górale[!] był operą. Obecnie zasadniczy zrąb widowiska stanowi niewierszowany dialog ubarwiony ślicznymi śpiewami i tańcami. Te wartościowe doprawdy — śliczne kostiumy i dekoracje, balet, wstawki śpiewacze, których na próżno by szukać w pierwotnym tekście, znakomicie podniosły wartość widowiska. Całość jest arcybarwna, ślicznie roztańczona i rozśpiewana milo łechcącymi nasz sentyment melodiami ludowymi.
Trzeba powiedzieć, że widowisko otrzymało obsadę wprost luksusową. Czyż można bowiem sobie wyobrazić lepszą Basię i głosowo, i aktorsko niż Barbara Kostrzewska, dorodniejszego Bryndusa i Stacha niż Szalawski i Pichelski, jowialniejszego Miechodmucha niż Chmielewski, odpowiedniejszego do roli ekonoma niż Orwid. Czyż liczne pieśni ludowe mógłby ktoś lepiej zaśpiewać niż Chór Bogdana. A poza tym wśród aktorów wykonawców, ileż nazwisk mówiących same za siebie — Gołaszewska, Terenkoczy, Kempa…
Z nie mniejszym przepychem i luksusem wypełniona iest taneczna część widowiska. Tańczy balet solistów Paplińskiego — obok Parnella najwybitniejszego z baletmistrzów warszawskich, w skład którego wchodzą: Kleszczówna, Kolpikówna, Marynowska, Woliński, Biedrzycka, Puchalska. Biedrzycki, Cywiński i Kudła. Papliński, jak zawsze, pokazał się. Jego subtelnie, niebanalnie pomyślane tańce góralskie, scena leśna i pełne wigoru junackie tańce ludowe zyskały zasłużony entuzjastyczny aplauz widowni.
Reżyserię St. Daniłłowicza[!] cechowała ogromna staranność — nie ma w tym ani krzty zdawkowego komplementu. Barwne, ładne dekoracje i kostiumy projektowali G i J. Galewscy. Orkiestrą dyrygował Nawrot, którzy także w przygotowanie przedstawienia dużo, dużo usilnej pracy musiał włożyć.