Artykuły

Szekspir w kantorze wymiany

Na kulturę przeznaczaliśmy w ostatnich latach 0,6 proc, dochodu narodowego. W połowie ubiegłego roku dotacje te zmniejszono o połowę i biedne do tej pory muzy stały się jeszcze biedniejsze, pojawiło się widmo likwidacji wielu placówek kultury, i tak nikt do nich nie chodzi — tłumaczono zawzięcie. Frekwencja w kinach w ubiegłym roku spadła o blisko 10 proc., osiągając poziom z 1948 roku. W teatrach było o 323 tys. widzów mniej. Bilety drogie, a poziom taki sobie. Trzeba zamknąć dwie trzecie teatrów, w salach kinowych urządzić bary szybkiej obsługi, domy kultury wydzierżawić firmom polonijnym, niech zamiast muz hodują pieniądze. Dość już panoszenia się niezdrowej zasady z minionej, odchodzącej do lamusa epoki, głoszącej „dostępność kultury dla wszystkich”. Dosyć, lichych filmów robionych za państwowe pieniądze, tanich książek, koncertów i wernisaży, na których darmo dawano lemoniadę. Masowość kłóci się z jakością. W kulturze, podobnie jak w gospodarce, trzeba wprowadzić zdrowe zasady konkurencji.

Ten styl myślenia zdaje się dziś obowiązujący. Potwierdziła go ostatnio minister Izabella Cywińska na konferencji prasowej konstatując m.in. „Kultura znajduje się w bardzo złej sytuacji: już wyszła z bezpiecznego, ale nieskutecznego systemu stalinowskiego, w którym płacono mało, ale wszystkim (w tym także za staż czy dyplom), a jeszcze nie weszła w nowy, mniej bezpieczny, ale bardziej efektywny system konkurencyjny”.

A zatem — ścigajmy się. Nie chcemy już żadnych mecenasów, żadnej opieki ani troski. Ad acta odkładamy zasady swoistego interwencjonizmu państwowego w sprawy kultury i szybko skaczemy na głębokie wody urynkowienia. Tak naprawdę nie mam nic przeciwko temu, aby kultura, jeśli potrafi, zarabiała na siebie. Błogi spokój, rodzący się z przeświadczenia, iż wszystko będzie nam dane, ktoś nas utrzyma, a my w zamian za otrzymane środki nie musimy się zbyt wiele wysilać prowadziło w ślepą uliczkę. Chybione spektakle, domy kultury, do których nikt nie zagląda i sale wystawowe świecące pustkami są zapewne, po części rezultatem takiego sposobu myślenia.

Dlatego też można i należy przyklasnąć rodzącym się tu i ówdzie różnym inicjatywom, świadczącym o materialnym usamodzielnianiu się placówek. Np. Teatr Ludowy z Nowej Huty postanowił wystawić wybrane sceny z Hamleta Szekspira w renesansowym zamku w Pieskowej Skale. Spektakl realizowany jest na zamówienie kontrahentów zagranicznych i stanowić będzie, zwłaszcza w sezonie turystycznym, jedną z atrakcji Krakowa. Zdobyte tym sposobem środki wzbogacą kiesę teatru.

Łódzkie Biuro Wystaw Artystycznych pośredniczy w zakupie dzieł prezentowanych na wystawach, które organizuje. W grudziądzkim Teatrze Ziemi Pomorskiej niepokój o byt przerodził się w następujące działania. Zwołano dyrektorów teatrów z Gniezna, Jeleniej Góry, Koszalina i Wałbrzycha i postanowiono, zawiązać Federację Teatrów Terenowych. Jej celem ma być stworzenie banku informacji o aktorach pozostających bez obsady, oraz, wymiana doświadczeń w zakresie działań mających zapewnie finansowy byt. Zakopane współpracuje z 7 miastami Europy Zachodniej. Naczelnik górskiej stolicy wynegocjował zgodę u władz tych grodów, aby przy okazji urządzanych wystaw zakopiańskich artystów prowadzić sprzedaż ich prac. Uzyskane fundusze pozwalają m.in. na zakup deficytowych, w kraju materiałów do twórczości plastycznej.

Są też bardziej zaskakujące inicjatywy. Otóż w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie otwarto kantor wymiany walut. Nie wiem
czy podnosi on walory wystawianych tu Dziadów bądź Makbeta, ale za dzierżawioną powierzchnię spółka „Inter Fart” płaci teatrowi należność w naturze. Zakupiła m.in. wideo „grające” w sztuce Pocałunek kobiety pająka M. Puiga, a obiecuje jeszcze kserokopiarkę, centralę telefoniczną, kostiumy. Wszystkie wymienione przykłady są jednak sposobem nie na funkcjonowanie kultury w ogóle, a co najwyżej na doraźną pomoc.

Zgoda na konkurencję w kulturze musi bowiem zrodzić zjawisko jej komercjalizacji. Pytanie tylko jak dużych rozmiarów. Na rynku wydawniczym objawia się to np. odstąpieniem od druku ambitnej literatury, przekładów, a zastąpienie ich różnego rodzaju wydawnictwami, które się łatwo i szybko sprzedaje. Nie jest to nowy trend wśród wydawców, a konieczność. Dla chleba również, mimo braku papieru, pojawia się wiele nowych pisemek reklamowych, rozrywkowych, z gołymi panienkami, seksporadami itp., które jak na razie, znajdują chętnych nabywców. Te zaś, które były ozdobą polskiego czasopiśmiennictwa m.in. „Dialog”, „Twórczość”, „Odra”, „Ruch Muzyczny” czekają na sponsora, a jeśli ci się nie znajdą, to ich byt w dupie urynkowionej kultury stanie pod znakiem zapytania.

Konkurencyjność w kulturze rozumiana jako poddanie jej prawom rynku i ekonomii może zatem zrodzić zamiast pożytecznych i pożądanych rezultatów, także negatywne. Pytanie tylko, które przeważą szalę. A tak w ogóle, to jak dotąd nie znany jest w historii przypadek, aby wpływy ze sprzedaży dóbr kultury w całości zapewniały jej byt materialny i finansowały proces twórczy. Nie pora tu i miejsce, ale z łatwością da się udowodnić, iż dzieła należące do jej skarbnicy miały swoich mecenasów. Być może jest to tak oczywiste, że aż trudne do zauważenia – bo z jednej skrajności wpadamy niechybnie w drugą. Od płota — do płota. A czyż nie wygodniej i prościej jest podążać środkiem drogi?

Może więc należałoby się zastanowić: jak dotychczasowego wszechwładnego mecenasa państwowego, zastąpić mądrym mecenasem państwowym. Takim, który potrafi pomóc w zaistnieniu wartościowych zjawisk sztuki, a odmówić tej pomocy miałkim produktom kultury. Takim, który zamiast chudego portfela będzie miał zasobną kieszeń.-. A owa zasobność weźmie się z mądrej polityki państwa. A jeśli już wchodzimy w okres gospodarki urynkowionej, to można choćby odwołać się do doświadczeń Zachodu, gdzie ulgi finansowe otrzymują firmy m.in. wspomagające kulturę. Rozwiązań może być tu zresztą wiele, przyjmując je jednak wszystkie trzeba pamiętać, iż w każdym cywilizowanym kraju kultura jest obszarem chronionym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji