Zabawniejsze niebo
Teatr kaliski otworzył sezon na scenie kameralnej pod dyrekcją Jana Nowary rzeczą sceniczną pod wspólnym tytułem "Życie po życiu." A złożyły się na nią dwie sztuki rozgrywające się w dość nietypowym i teatralnie niezbyt jeszcze zagospodarowanym miejscu. Jedna w piekle, druga w niebie.
Pomysł połączenia w jeden spektakl jednoaktówki Jean Paul Sartre'a "Przy drzwiach zamkniętych" z nigdzie dotychczas nie wystawionym skeczem Lidii Amejko "Farrago" jak najbardziej sprawdził się tutaj. Między innymi dlatego, że otwierająca wieczór sztuka Sartre'a chwilami wydawała się przyciężka oraz przydługa i stanowczo potrzebowała jakiegoś bardziej komediowego kontrapunktu. Nie bez winy jest młoda pani reżyser Małgorzata Boratyńska, która nie mogła jakoś zdecydować się na większe skróty i zbyt wiele czasu pochłonęło jej przekonanie nas do tego, "że piekło to inni, a wieczność z głupiutką blondynką rzeczywiście może być większym koszmarem niż kocioł ze smołą.
Druga jednoaktówka jest inna. To właściwie zabawny w pomyśle skecz - obrazek satyryczny opowiadający o tym jakie to zamieszanie wywołało w niebie pojawienie się głośnego aktora kina akcji. W niebie - jak się to okazuje - nie ma ani kina ani telewizji. Święty Piotr nie był więc w stanie odróżnić ekranowych bezeceństw aktora od jego życia prywatnego. A i Pan Bóg nie zdawał sobie sprawy z tego, "na czym polega sztuka: robi się coś na niby, a boli jak jasna cholera". Od strony aktorskiej "Farrago" też bardziej satysfakcjonuje i za sprawą wyrazistych komediowo postaci Dariusza Siatkowskiego i Jacka Jackowicza. W przedstawieniu Sartre'a na uwagę zasługuje młodziutka Kama Kowalewska jako piękna blondynka - Stella.
Pierwsza odsłona w Kaliszu zdaje się zapowiadać trochę inny teatr. Mniej komercyjny, bardziej intelektualny i współczesny. A sugeruje to także anonsowana już kolejna współczesna pozycja "Dla Julii" Margarety Garpe.