Artykuły

Seans pamieci i koncert

"Antologia" Teatr Acco z Izraela na Festiwalu Festiwali Teatralnych w Warszawie. Pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Narzekałem niedawno na izraelski Teatr Acco, który na festiwalu Spotkania prezentował przedstawienie o żydowskiej tożsamości "Wishuponastar". Napisałem, że klęska tego spektaklu polega na braku umiejętności angażowania widzów: ewolucje akrobatyczno-erotyczne, które aktorka wykonywała na Gwieździe Dawida polska publiczność przyjęła obojętnie, jakby to był zwykły trapez. Muszę przyznać, że nie doceniłem Teatru Acco. Ich drugie przedstawienie "Antologia" było dokładnym przeciwieństwem pierwszego. Temat był ten sam: pamięć o Zagładzie. Ale rozwiązania teatralne - zaskakujące i fantastyczne, oparte właśnie na przewrotnej grze z publicznością. Na początku wszystko wskazywało, że będziemy uczestnikami sentymentalnego wieczoru żydowskiej muzyki. Znacie te koncerty, podczas których okazuje się, jak wiele znanych europejskich szlagierów ma żydowski rodowód. W kawiarni Teatru Dramatycznego aktorka Smadar Yaaron wcieliła się w miłą staruszkę, która snuła przy fortepianie gawędy, przeplatane fragmentami utworów. Tym razem słuchaliśmy żydowskich wersji walca, bluesa, a nawet polskiej piosenki "Mały biały domek". Publiczność z uśmiechem przyjmowała żarty pianistki, popijała koniak i nuciła wraz z nią. Panowała miła i sympatyczna atmosfera, jak na krakowskim Kazimierzu. Doprawdy, nie wiem, w którym momencie zorientowałem się, że do muzycznej gawędy staruszka zaczyna dorzucać wspomnienia z okupacji. Tym samym ciepłym tonem z jakim mówiła o muzyce, opowiedziała o getcie. - Niemcy krzyczeli do nas "Verfluchte Jude". Jak to będzie po polsku? - zapytała w pewnej chwili. Po krótkiej chwili konsternacji ktoś z tylnego rzędu rzucił: - Przeklęci Żydzi. - Jak, jak? - Przeklęci Żydzi. I w jednej sekundzie nastrój miłego wieczoru prysł jak bańka mydlana. To co nastąpiło później: pojawienie się jej psychicznie upośledzonego dorosłego syna, okrutny seans pamięci, w którym mężczyzna odgrywał pod jej komendę sceny z życia obozu koncentracyjnego - to wszystko było tylko dodatkiem. Bo chodziło o to, abyśmy nucąc ulubione żydowskie szlagiery nie zapomnieli, jak brzmi po polsku antysemicki okrzyk. I za to przypomnienie Teatrowi Acco dziękuję.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji