Artykuły

Nie lubię chamstwa

Rozmowa z ELlŻBIETĄ ZAJĄCÓWNĄ.

>>- Co najbardziej ceni Pani w ludziach?

- Nie powiem nic nadzwyczajnego. W ludziach cenię uczciwość, a przede wszystkim tak zwaną skłonność do poświęceń. Uważam, że jest to niezwykła cecha, którą się gubi w tym zwariowanym świecie. Każdy dziś myśli tylko o sobie, o własnym portfelu, o własnej wygodzie, nie zwracając uwagi na innych.

- A czego Pani najbardziej nie znosi w ludziach?

- Chamstwa, kłamstwa i bezinteresownej zawiści, które, niestety coraz częściej dostrzega się dookoła.

- Ma Pani jakieś swoje ulubione powiedzenie?

- Miłego dnia! Zapożyczyłam to od Krzyśka Tyńca, który zawsze gubi drogę. Kiedyś bardzo często jeździliśmy razem na występy. Za każdym razem, gdy Krzysiek gubił drogę, to zatrzymywał się na środku skrzyżowania i pytał jakąś panią czy pana, spieszącego się do pracy, o drogę, zaś oni - zawsze w nerwach i pośpiechu - tłumaczyli, a na koniec Krzysiek zawsze mówił "miłego dnia", co wprawiało w osłupienie tych ludzi. Teraz, gdy dzwonimy do siebie czy do znajomych, "miłego dnia", jest hasłem obowiązkowym.

- Czym się obecnie Pani zajmuje oprócz nagrywania programów telewizyjnych?

- Na co dzień gram w teatrze Komedia. Zeszła co prawda sztuka, którą bardzo lubiłam, czyli "Prywatna klinika", ale już gramy nową farsę pt. "Biznes", w reżyserii Jurka Bończaka, na którą serdecznie zapraszam.

- Dlaczego nie gra Pani w produkcjach męża?

- Kiedyś było to wynikiem tego, że moja córka, Gabrysia, była mała, a nigdy nie dysponowaliśmy pomocą dziadków, bo nie mieliśmy takiej możliwości. Wiadomo było, że jeżeli zaczniemy razem pracować, to dziecko będzie wyłącznie pod opieką opiekunek. Mnie, czyli matce, która dość późno urodziła dziecko, to się nie podobało. Tak więc ustaliliśmy, że Krzysiek będzie robił swoje i ja swoje, bo wtedy jest większa szansa, żeby któreś z nas było w domu.

- Mąż będzie reżyserował nową sztukę i słyszałam, że jest Pani w obsadzie.

- Owszem, napisał bardzo śmieszną farsę. On w ogóle bardzo śmiesznie i bardzo dobrze pisze. Rzeczywiście, teraz jest okazja, żebym mogła zagrać w sztuce mojego męża. Jeszcze mam chwilę na zastanowienie. Wszystko zależy od tego, jak się poukłada. Jeżeli próby, które pochłaniają bardzo dużo czasu, będą odbywały się na wakacjach, to chętnie zagram, bo Gabrysia wyjeżdża i będzie można dysponować własnym czasem.

- Czy ma Pani jakieś marzenia zawodowe?

- Często myślę o swoim programie śpiewano-gadanym. Dostałam propozycję zagrania w sztuce, którą z myślą między innymi o mnie napisał pan Andrzej Możdżonek. Sztuka ta jest niezwykle interesująca. Trzeba zagrać pięć różnych kobiet w różnym wieku. Napisanych jest do tego sporo piosenek. Niestety, do wyprodukowania tego przedstawienia jeszcze długa droga. Przede wszystkim trzeba mieć dużo czasu i dużo energii, zęby to zrealizować. Jestem wieczną optymistką i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Jednym z moich marzeń jest też gra w przedstawieniach musicalowych, bo chciałabym jeszcze potańczyć, tak jak kiedyś to robiłam.<<

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji