Bez nadziei, bez porozumienia
Scena Inicjatyw Artystycznych działająca przy Teatrze Powszechnym zaprezentowała pierwszą w tym roku premierę. Trzy aktorki "Powszechnego" postanowiły grać "Lament" Krzysztofa Bizio.
Krzysztof Bizio jest obecnie wziętym dramaturgiem, jego "Porozmawiajmy o życiu i śmierci" i "Toksyny" utrzymuje w repertuarze kilka polskich teatrów. "Lament" w Łodzi miał swoją prapremierę, którą reżysersko przygotował Tomasz Man. Rzecz pierwotnie napisaną jako osobne trzy monologi kobiet (18-, 44-i 67- letniej) Man "potasował", czyniąc z niemrawej i niescenicznej prozy wartko płynącą sztukę. Na dodatek sztukę wielce interesującą i świetnie zagraną przez Karolinę Łukaszewicz, Barbarę Lauks i Barbarę Szcześniak.
Pomogli reżyserowi: scenografka Magdalena Gajewska (scenografia idealna wręcz do zamysłu inscenizacyjnego, niewdzięczna dla aktorek) i kompozytor Łukasz Damm (znakomita muzyka chwilami przerastała tekst).
A tekst Bizia traktuje o utraceniu nadziei, o rozpaczy samotności i braku komunikacji. Rzecz dodatkowo dojmująca, że sprawa dotyczy kobiet ze sobą spokrewnionych: matki, córki i babki. Najmłodsza zatraca się w dubbingu: narkotykach, erotycznych usługach, dyskotekach, kiblach (to chyba najlepsza rola Karoliny Łukaszewicz, jaką widziałem - brawo). Ta średnia (jak zwykle niedościgniona Barbara Lauks) łyka prozac, stres codzienności i brak pracy sprowadzają ją do rzędu znerwicowanych kretynek, gotowych dla poprawienia nastroju na kradzież, wszelako jednak w wyniku wyrzutów sumienia (bo ona ma sumienie) niejako symbolicznie niszcząc ukradzioną rzecz i zacierając ślady przestępstwa dokonuje aktu autodestrukcji.
I ta trzecia, najstarsza (świetna Barbara Szcześniak), łatwowierna, a przy tym nieufna, zamknięta we własnym świecie, przygnieciona ciężarem nagrobnej płyty męża... Ta trzecia, która ginie bezsensownie...
Tak, tekst Bizia jest dobry, jest świetnym zapisem, wnikliwą obserwacją. Niestety, ma jedną wadę: nie ma w nim dramatu. Nie ma tego, co sprawia, że dokonuje się katharsis, akt uniesienia, albo zagłady. Choć jest dramat bohaterek, dramat ich życia, nie ma dramatu. Taki tekst możemy usłyszeć w reportażu radiowym, przeczytać w gazecie. "Lament" odwzorowuje rzeczywistość, a Teatr ma większe wymagania. Zawsze chce powiedzieć więcej. Tym razem nie mógł.