Zagubione, samotne...
Na scenie jest jeden tylko sprzęt - łóżko we wnętrzu zamkniętym z dwóch stron lustrami. I są trzy opowiadające o swoim, jakże smutnym życiu, kobiety: bezrobotna czterdziestolatka, jej córka i matka. Ale jest też czwarta, najbardziej tajemnicza i nierealna kobieta. Nie tyle może nawet postać sceniczna, co figura teatralna, rodzaj alter ego wszystkich tych kobiet, ktoś z kim starają się nawiązać dialog. Ale, prawdziwych rozmów i sporu racji w sztuce Krzysztofa Bizi... nie ma. Jest to bowiem rzecz sceniczna o wyalienowaniu i samotności, o smutku codziennego bytowania. W tej drugiej Polsce, ludzi biednych i zawiedzionych, tak bardzo innej od tej jaką znamy z kolorowych pism czy prezentujących ludzi sukcesu programów telewizyjnych.
Sztuka Bizi napisana została w formie trzech monodramów, trzech opowieści o losach kobiet z tej samej rodziny, co pozwala nam spojrzeć na te same fakty i zdarzenia z różnej perspektywy i opowiedzieć je innym językiem. Reżyser przedstawienia, Paweł Szkotak postąpił tu trochę tak jak Krystyna Janda w telewizyjnym spektaklu "Porozmawiajmy o życiu i śmierci" Krzysztofa Bizi. Tam w poszukiwaniu, tak obcej autorowi metafizyki, pojawiły się w tle sceny pasyjne, Paweł Szkotak natomiast, dla uniknięcia monotonii i zapewne także z myślą o nadaniu sztuce jakiejś metafizyki istnienia powołał do życia ową czwartą postać. Ale Ona - Barbary Krasińskiej najtrudniejsza jest aktorsko do pokazania.
Na dobro przedstawienia zapisać trzeba właśnie aktorstwo. Wiele prawdy ma w sobie w roli zawiedzionej życiowo i tak potrzebującej miłości dziewczyny - Ewa Szumska,przekonującą postać jej babci kreśli Kazimiera Nogajówna.