Romeo i Julia nie jadą do Niemiec
1 grudnia nietypowi aktorzy — przedstawiciele subkultur młodzieżowych punków i skinheadów — występujący w spektaklu Teatru Ludowego w Nowej Hucie Romeo i Julia w reżyserii Jerzego Fedorowicza — mieli wyjechać do Halle w Niemczech, gdzie na Festiwalu Sztuk Polskich zamierzali zaprezentować głośną inscenizację dramatu Williama Szekspira. Na kilka godzin przed wyjazdem w dyrekcji teatru odebrano telefon wycofujący zaproszenie.
Powodem nieoczekiwanej decyzji strony niemieckiej było uznanie przez rząd saksoński, iż nie ma możliwości zapewnienia pełnego bezpieczeństwa młodym Polakom po ukazaniu się dzień wcześniej w „Der Spiegelu" artykułu Ericha Wiedemanna Ein Galgen findet für Jeden (Szubienica znajdzie się dla każdego). Niemiecki dziennikarz przebywał w Krakowie i Nowej Hucie po koniec października, rozmawiał także z punkami i skinheadami występującymi w spektaklu Fedorowicza, po czym napisał o nienawiści wobec Niemców u młodych Polaków, o manifestacji skinów i antyniemieckich okrzykach w dniu 11 listopada i o zabójstwie niemieckiego kierowcy TIR-a.
— Podejrzewamy, że tekst został napisany złośliwie. Przebieg wizyty i rozmów niemieckiego dziennikarza nie zapowiadał takiego finału — uważa Barbara Ryś z sekretariatu Teatru. Dyrektor Jerzy Fedorowicz przebywa akurat w Niemczech na dwumiesięcznym stypendium Instytutu Goethego. W środę wyjechała do Halle również wicedyrektor Elżbieta Mach, aby omówić kwestie organizacyjne i finansowe związane z odwołaniem występu.
Młodzi nieprofesjonalni aktorzy przyjęli niespodziewaną decyzję strony niemieckiej spokojnie. Wiedza jednak, że ich spektakl w Berlinie w kilka dni po napaści skinów na niemieckich kierowców został przyjęty znakomicie, i to przez młodzieżową głównie widownię.