Artykuły

Szekspir w rytmie rocka

Chociaż (podobno) w czwar­tek aktorzy nie umieli jeszcze tekstu, w niedzielę doszło do premiery. Jerzy Fedorowicz wystawił w Teatrze Lu­dowym Romea i Julię. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że aktorami w tym spektaklu byli reprezen­tanci zwalczających się sub­kultur młodzieżowych — skin­headów (ogólnie rzecz biorąc — narodowców) i punków (w uproszczeniu — anarchistów). Jedyną niezaangażowaną była w tym spektaklu Julia, piętna­stoletnia Ewa Łacny, która kil­ka miesięcy temu zajęła dru­gie miejsce w konkursie na ro­lę Julii w normalnym, profe­sjonalnym przedstawieniu.

Obsada tej tragedii, opowia­dającej o dwóch skłóconych ro­dach, narzucała się sama. Capulettich zagrali skinheadzi i ich dziewczyny, Montekich — punki. Naturalną koleją rzeczy w rolę Romea wcielił sie punk, Wiesław Zagól. W intencji re­żysera, Jerzego Fedorowicza, spektakl miał być nie tylko wydarzeniem artystycznym, ale również seansem psychote­rapeutycznym, swoistą psychodramą opowiadającą o skłóco­nych, nienawidzących się gru­pach ludzi, którzy godzą się nad grobem młodziutkich, za­kochanych ofiar ich waśni. I na te dwa wątki położył na­cisk reżyser, przykrawając tekst do możliwości aktorów niezawodowych.

Aktorzy wystąpili w swych strojach i fryzurach organiza­cyjnych, przedstawieniu towa­rzyszyła znakomicie dobrana, ostra muzyka rockowa. Udane były zwłaszcza układane przez profesjonalistę, Pawła Zarem­bę, sceny walki, w które akto­rzy wkładali całe serce. Ale jak powiedzieli, po spektaklu walczyć ze sobą poza sceną (chyba) już nie będą. Szcze­góły wkrótce.

Wybrane sceny z Romea i Julii można oglądać na Sce­nie NURT Teatru Ludowego od poniedziałku do środy o godzi­nie 18.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji