Artykuły

Fatalnie spłycona

"Iwona, księżniczka Burgunda" w reż. Marka Weiss-Grzesińskiego na Warszawskiej Jesieni. Pisze Dorota Szwarcman w Ruchu Muzycznym.

,,Wydarzenie! Pierwsza opera według dramatu Witolda Gombrowicza!" - zapowiadało szumnie Polskie Wydawnictwo Audiowizualne premierę "Iwony, księżniczki Burgunda" Zygmunta Krauzego (29 września, Teatr Narodowy). Wszystko nieprawda. Nie "pierwsza", bo Boris Blacher napisał w 1973 r. operę "Yvonne, Prinzessin von Burgund" (prawykonania dokonano dwa lata później; w Polsce rzecz jest całkiem nieznana). Nie "według dramatu Gombrowicza", lecz według brutalnie okrojonego i tym samym spłaszczonego tekstu. Nie "opera" - raczej muzyka teatralna, podobnie jak pamiętna muzyka do "Operetki" stworzona również w latach siedemdziesiątych przez Tomasza Kiesewettera do spektaklu w łódzkim Teatrze Nowym w reżyserii Kazimierza Dejmka. No i - czy było to wydarzenie?

Wydarzeniem były na pewno skrajne reakcje na premierze. Grono buczącej młodzieży (wreszcie znów mamy młodych gniewnych, coś w naszym światku zaczyna się dziać!) skutecznie zagłuszało okrzyki aplauzu - a przecież i takie się rozległy ze strony bardziej tradycjonalnie nastawionych, a mniej wymagających widzów. Bo frazy Gombrowicza starsze pokolenie zna na pamięć; kojarzą mu się z czasami, gdy były prawdziwie nośne (a teraz, gdy Roman Giertych wpisał Gombrowicza na szkolny indeks, autora Ferdydurke bez wątpienia czeka renesans). Swoistym, może nieświadomym nawiązaniem do tych czasów była scenografia Wiesława Olko w konwencji "nowoczesnych" spektakli z lat siedemdziesiątych (recenzentka "Gazety Wyborczej" porównała ją, poniekąd słusznie, do plakatów Rafała Olbińskiego).

Niektórym zatem widzom ten spektakl się spodobał. Miał on przecież także "walory: parę niezłych głosów i ról: Artur Ruciński - znakomity Szambelan, Piotr Łykowski jako zabawny Cyryl, reszta na porządnym, acz nie wybitnym poziomie. Nie dostali zresztą zbyt wielu szans od kompozytora, by interesująco się zaprezentować. Jak na Zygmunta Krauzego, autora - przecież - dzieł ważkich i poważnych także w dziedzinie sceny (pamiętna Gwiazda według sztuki Helmuta Kajzara), muzyczka jest bardzo lekka, typu umpa-umpa, tu walczyk, a tu tango - nic ironiczna, ale raczej trywialna, idąca za trywializmami resztek tekstu Gombrowicza, które w libretcie pozostały. Bo Iwona została przez librccistów (Królowa Małgorzata) po prostu wykastrowana i tego przede wszystkim nie mogę tej inscenizacji darować. Całe połacie tekstu II aktu (z wstawioną płaską erotyką, którą zostało zastąpione typowo Gombrowiczowskie perwersyjne zawoalowanie tematu), a także ucięty ordynarnie finał, którego w istocie po prostu nie ma (rzecz kończy się zaraz po śmiertelnym zejściu Iwony, bez żadnej puenty) sprawiły, że sens i wyraz spektaklu został unicestwiony, sprowadzony do paru mało zabawnych gagów. Reżyser - Marek Weiss-Grzesiński - nie miał tu zbyt dużo roboty.

Każdemu niemal twórcy zdarzają się dzieła słabsze. Ale w kontekście tej premiery żałosną wymowę ma zamieszczone w programie słowo wstępne obecnego dyrektora Opery Narodowej Janusza Pietkiewicza, który w 2003 r. w imieniu ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego zamówił ten utwór u Krauzego z okazji Roku Gombrowicza 2004. "Jak często dzieje się z pięknymi projektami kulturalnymi, mogą być one zrealizowane dopiero za jakiś czas, gdy niechętni ludzie - wraz ze zmianą politycznych wiatrów - odchodzą z niesłusznie danych im stanowisk" - pisze. Wystarczy jednak przypomnieć i porównać, jakie premiery odbywały się za wcześniejszych dyrekcji, a jakie plany ma obecny dyrektor naczelny: trochę pozostałości po poprzednikach, trochę zakurzonych rzeczy wydobytych z magazynów, kolejne pozycje, nawet koncertowe, wciąż spadają z planów... "Operowa Iwona odniosła na koniec wielkie zwycięstwo" - dodaje Pietkiewicz. Zwycięstwo wybuczane?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji