Artykuły

Farsa, czyli maszynka do śmiechu

Do pracy nad pierwszą premierą odświętnego sezonu 75-lecia istnienia Teatru „Bagatela” zaproszono Wojciecha Pokorę, który już w zeszłym sezonie próbował swych sił na scenie krakowskiego teatru. Znany z wielu brawurowo zagranych ról filmowych, telewizyjnych (zwłaszcza z Kabaretu Olgi Lipińskiej) aktor już dawno zdradził uprawiany zawód, by jako reżyser dyrygować swoimi kolegami na scenie.

Farsa Ośle lata Michaela Frayna, którą mieliśmy okazję oglądać w „Bagateli”, opowiada o zjeździe absolwentów nobliwego, brytyjskiego college’u. Najpierw wkraczają więc na scenę podtatusiali panowie, cieszący się nieskazitelną reputacją ministrowie, eleganccy dżentelmeni, urzędnicy, sędziowie, politycy i jedyna kobieta w tym towarzystwie, Lady Driver. Z pierwszych nieśmiałych rozmów wynika, że mury college’u znają z „oślich lat”, czyli z okresu, kiedy zastraszeni wkuwali na pamięć spisy pasożytów, prawo karne i inne szkolne przedmioty. Poważne początkowo spotkanie zaczyna z biegiem czasu przybierać na scenie formę ostrej popijawy z wypiekami, a szacowni bohaterowie przekształcają się w karykaturalne typki. Farsa pokazuje, z dużą dozą sympatii i komizmu, jak np. pan minister staje się ochroniarzem Lady Driver, która przebrana w męski garnitur, trafia przypadkiem do jego łazienki (poszukując rzekomo gazety). Ktoś biega po korytarzu w jednej nogawce od spodni, ktoś zapomniał zmyć z policzka krem do golenia, chłopcy, bo trudno bohaterów nazwać inaczej, turlają się na ukradzionych z college’owych piwnic beczkach piwa, ktoś pomylił osoby lub pokoje, ktoś rozmawia nie z tymi ludźmi, których miał na myśli, przebieranki, pogonie, absurdalne sytuacje rozpędzają do nieprzytomności tempo przedstawienia. Sala ryczy ze śmiechu. W prywatny chichot zaczynają momentami wpadać sami aktorzy. Nawet najbardziej poważni widzowie uśmiechają się pod nosem. W przerwach między niektórymi scenami przygrywa świetnie dobrana do charakteru i atmosfery przedstawienia, opracowana przez Janusza Butryma, muzyka.

Mówi się, że farsa to „maszynka do wywoływania śmiechu”, którą aktorzy kochają szczególnie ze względu na łatwość ról i aranżowanych sytuacji. To prawda. Prawdą jest jednak również, że śmiech ma swoją dystynkcji, a nawet wysoki wyraz. Nie można przecież pękać ze śmiechu, gdy ktoś kiwnie palcem lub stroi głupie miny. Ośle lata prezentuje z pewnością bardziej prymitywny typ farsy, dlatego gagi i skecze wiodą tutaj prym, a nie właściwe sytuacje komediowe. Ponieważ jednak teatr polski jest ponury i potwornie smutny, aktorzy, którzy potrafią zatrząść jego murami, zasługują na uznanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji