Artykuły

Wpuszczeni w kulisy

Czego nie widać Michaela Frayna jest pierwszą premierą w nowym sezonie artystycznym Bałtyckiego Teatru Dramatycznego. Farsę wyreżyserowaną przez Jana Tomaszewicza widzowie mogli po raz pierwszy zobaczyć w zeszłą niedzielę.

Trzyaktowy spektakl to historia realizacji przedstawienia przez trupę aktorską. Historia jakich wiele, co potwierdzą zapewne aktorzy, a jednak niezwykła ze względu na pomysł uchylenia przed widzami rąbka tajemnicy. Siedzący na widowni mają bowiem okazję podglądać próbę generalną, jak również obserwować spektakl zza kulis.

Co może być śmiesznego w podglądaniu aktorów? Uwierzcie mi, że wiele. Gorączkowa atmosfera, szybkie tempo, trema, zdenerwowanie wywołujące nieuniknione pomyłki, no i… relacje międzyludzkie. Oglądając spektakl teatralny, często zapominamy, że aktorzy to też ludzie — że mają swoje przyzwyczajenia, słabości, gorsze dni, problemy, mają też chwile szczęścia. Że schodząc ze sceny, wracają do prywatnego życia i obowiązków i przyjemności, jakie ma każdy z nas.

Pomiędzy bohaterami Czego nie widać dzieje się wiele — nie wszyscy potrafią ze sobą współpracować, nie wszyscy się lubią. Co więcej, nad ich zdrowym rozsądkiem dosyć szybko zaczynają górować emocje. Raz puszczona machina nie daje się zatrzymać — dzięki temu w każdym kolejnym akcie rośnie napięcie i piętrzą się absurdalne sytuacje. Sztuka została napisana tak, że mogłaby zakończyć się po drugim akcie (zresztą część koszalińskich widzów chciała w tym momencie opuścić teatr), jednak inwencja autora poszła o wiele dalej. Powstał akt trzeci — pokazujący, że niełatwo jest aktorom zachować pozory i że utrata kontroli nad spektaklem jest kwestią chwili. Tym bardziej, jeśli załatwiają na scenie i w kulisach swoje prywatne porachunki.

W koszalińskiej realizacji udział bierze dziesięciu aktorów. Obok ciekawej kreacji amanta Rogera vel Garrego — Piotra Dzięcielskiego, uwagę zwraca głupiutka blond lalka Brooke vel Vicky — Agnieszka Pawlak i niespotykanie spokojny „podśmierdujący” Selsdon vel Włamywacz — Zdzisław Derebecki. Pozostali odtwórcy na scenie dwoją się i troją. Należą im się wielkie brawa za mistrzowskie oddanie chaosu i wzbudzenie jednego pragnienia — by choć na chwilę zajrzeć za kulisy — te prawdziwe, niewykreowane na scenie i sprawdzić, czy pomysły Michaela Frayna bardzo przerosły teatralną rzeczywistość.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji