Artykuły

"Czardaszka" z debiutami

"Księżniczka czardasza" w reż. Kazimierza Kowalskiego (wznowienie) w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.

Wznowienie na scenie Teatru Wielkiego "Księżniczki Czardasza" w inscenizacji z 1995 roku zdominowane zostało przez udane debiuty trojga młodych śpiewaków, Małgorzaty Kulińskiej - Sylvii Varescu, Patrycji Krzeszowskiej - hrabianki Anastazji, i Mirosława Niewiadomskiego - księcia Edwina. To oni sprawili, że na scenie królowały autentyczna młodość i wdzięk.

W świecie operetkowej arystokracji jedną z najważniejszych trosk jest zachowanie czystości drzewa genealogicznego. Księżna matka czy hrabia ojciec czujnie strzegą, by ich arystokratyczne dzieci nie popełniały mezaliansów (najczęściej z pięknymi szansonistkami), które mogłyby zaburzyć czystość błękitnej krwi. A ponieważ w operetce jeden kłopot to żaden kłopot, więc mamy najczęściej cały ich pęczek, który na szczęście w finale zostaje rozwiązany i wszystko kończy się szczęśliwie ku radości jej bohaterów i publiczności. Tak też jest w łódzkiej "Księżniczce czardasza", będącej barwnym i roztańczonym widowiskiem o wartkiej, dynamicznej akcji, któremu nie brakuje ani pięknie wyeksponowanego liryzmu, ani dobrego humoru wywołującego salwy szczerego śmiechu. Urody spektaklowi dodają bogate barwne kostiumy i efektowna scenografia.

W dobrze dobranej obsadzie Małgorzata Kulińska jako Sylvia Varescu zaprezentowała przyjemną barwę głosu i sporą swobodę w jego prowadzeniu. Mirosław Niewiadomski gra jej adoratora księcia Edwina na tyle sugestywnie, choć ciut zbyt patetycznie - że jesteśmy w stanie uwierzyć w jego szaloną miłość do Sylvii. Trzecia debiutantka, Patrycja Krzeszowska, z powodzeniem zagrała rolę Anastazji. Jednak największe wrażenie pozostawiła kreacja Jerzego Wolniaka, który w roli Boniego popisał się nie tylko dobrym poczuciem humoru, ale również znakomitą vis comica. To on sprawił, że na scenie króluje duch dobrej zabawy. Dzielnie mu sekundował Przemysław Rezner jako Feri.

Tadeusz Kozłowski przy dyrygenckim pulpicie zadbał, by muzyka płynęła wartkim strumieniem, dowodząc jednocześnie, że dobrze czuje operetkowe klimaty nocnego kabaretu i wiedeńskich salonów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji