Artykuły

Hiob po polsku

Hiob — dramat ciągły, w formie greckiej, z chórem, bardzo jednak luźnym i niegreckim W treści punktem wyjścia jest zdarzenie ze Starego Testamentu” — donosił Mieczysławowi Kotlarczykowi młodszy od niego Karol Wojtyła, anonsując koniec pracy nad twym dramaturgicznym debiutem „we Wielkim Poście 1940 roku”.

Zaciekawić musi ta bardzo świadoma przeróbka pierwszej z Dydaktycznych Ksiąg Starego Testamentu, wywodzącej się jeszcze z okresu niewoli babilońskiej. Młodego studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego, któremu wojna i okupacja zabrały ukochaną polonistykę, zafascynował w Księdze Hioba problem człowieka sprawiedliwego, smaganego cierpieniem, i nieszczęściem tak, jakby on był grzesznikiem i złoczyńcą, Wojtyła, ciężko doświadczony przez życie od lat najmłodszych, odkrył w Hiobie cechę dla ludzkiej postawy najważniejszą:

Oto ten człowiek, którego wzór osobowy przetrwał 26 wieków, imponować musi wiarą heroiczną, nieuleczalną i kamienną. W imię tej wiary nie złorzeczy Bogu, który w zakładzie z Szatanem doświadcza go najokrutniej: pozbawia bogactwa, rodziny, zdrowia. Hiob nie odrzuca swego losu, ale też nie może się z nim pogodzić. Walczy i prawuje się z Bogiem ze swego barłogu poniżenia. Przyzywa Boga na sąd nad swoim ubóstwem. I wygrywa nawet. Wygrywa swoją postawą, ale wytłumaczenia tej próby Boskiej nie otrzymuje.

Młodego Wojtyłę, patrzącego z przerażeniem na sytuację swego narodu doświadczanego tak ciężko, nie mógł zapewne przekonać pośpiesznie — jak twierdzą dziś teologowie — dopisany happy end Księgi, kiedy to Hiobowi Pan w dwójnasób wynagradza cierpienie i straty. Dylemat nie zawinionego cierpienia, tak integralnie związany z programem wolnościowym mesjanizmu, dotrzeć musiał do wrażliwego Polaka z nagłą przenikliwością. I dlatego młody adept pisarskiej sztuki decyduje się na znaczące przemieszczenie akcentów. W finale na plan pierwszy wysuwa młodego proroka Elihu, tego mędrca, który w Księdze wyszukuje grzechy Hiobowi i usprawiedliwia Boga. W dramacie Wojtyły to właśnie on w swojej wizji przyszłych cierpień Wybawiciela niesie nadzieję przetrwania.

Przedstawienie Tadeusza Malaka w Teatrze Ludowym w Nowej Hucie, bardzo tekstowi wierne, wypełnia także postulaty Wojtyły-teoretyka Teatru Rapsodycznego. W eseju zatytułowanym O teatrze słowa (1950) ówczesny wikary kościoła św. Floriana i pracownik UJ dowodził:

„Postawienie na słowo jako na praelement teatru, na słowo i niesione przez nie myśli, bynajmniej nie oznacza martwoty ruchów. Teatr nie był nigdy samym żywym słowem; w ogóle słowo, jeśli; ma być żywe, nie da się, pomyśleć bez ruchu (…) Aktor rapsodyczny nie staje się daną postacią, ale niesie pewien problem (…) Właściwie nigdy nie odtwarza on danej postaci, nie staje się nią scenicznie (…).

Malak, nieodrodny uczeń Mieczysława Kotlarczyka, wychowanek krakowskiego Teatru Rapsodycznego, który — jak pokazuje trzeźwe spojrzenie wstecz — pośpiesznie i niepotrzebnie zlikwidowano, swoją inscenizacją zatarł wszystkie niedostatki tekstu (stylizowaną archaizację), wydobył zaś polemiczny z pierwowzorem Księgi pierwiastek myślowo-filozoficzny. Spektakl zbudowany na zasadzie stychomitycznej próby wybija dwa momenty w życiu Hioba: początek klęski i narodziny nadziei. Najpierw, zamknięta przez parę scenografów (Józef Napiórkowski i Ryszard Stobnicki), wyostrzonymi konturami obłoków z drzewa, przestrzeń traci biel, by następnie wraz z przybyciem Elihu (świetna rola Adama Sadzika) ją z powrotem uzyskać. Malak stawia tym samym interpretacyjną kropkę nad „i”: Elihu przy Stole Pańskim Ostatniej Wieczerzy wyjaśnia sens cierpienia, które musi mieć swój kres.

Ta brunatna ziemia, ziemia klęsk i niepowodzeń, ziemia Jana Kochanowskiego, którego Pieśni śpiewa Anielski Chór siedmiu kobiet umieszczony za tiulem zwieńczającego tył sceny obłoku, musi być zbawiona. Polska bowiem jest Hiobem świata i stanowiąc jego wyrzut, czeka na akt sprawiedliwości. Hiob zaś, grany sugestywnie przez Wacława Ulewicza, który przypomniał sobie swój „złoty okres” szczeciński, młodzieńczo zbuntowany i bezkompromisowo formułujący swe racje, nie spocznie ani na chwilę. Wyjaśniać będzie samemu sobie i otoczeniu sens swego cierpienia. Polskiego Hioba ukształtowała przecież XX-wieczna historia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji