Artykuły

O pogoni za sławą

Z Tomaszem Schimscheinerem rozmawia Wacław Krupiński

Jeszcze zanim doszło do premiery, już wiadome kręgi wzniosły protest, bo Teatr Ludowy ogłosił casting, by wyłonić postać kobiecą, która będzie Ci towarzyszyła w monodramie Zwierzenia pornogwiazdy Erika Bogosiana…

I co mam powiedzieć? Nie pierwszy raz ktoś protestuje, nie wiedząc w ogóle, o co chodzi – przecież sztuka Bogosiana nie była publikowana, to jest polska prapremiera, zatem ktoś podjął protest nie wiedząc, o czym jest sztuka.

A o czym jest?

Dramaturgia Bogosiana nie jest delikatna; on chce poruszyć widza, zmusić do myślenia, posługując się wręcz z lekka anarchizującą formą wypowiedzi. Tak postąpił w głośnym teście Sex, prochy, rock&roll i podobnie w tym, będącym kolejną formą prowokacji, ale to nie ma niczego wspólnego z pornografią.

A owa wyłoniona w castingu postać kobieca…

Na pewno nie będzie prezentować nagości w sposób wulgarny, agresywny… To w żadnym stopniu nie będzie negliż w stylu porno, bo przeciwko temu Bogosian występuje. Dla niego tytułowe porno jako najbardziej prymitywna forma show-biznesu jest pretekstem do dyskusji o współczesnym człowieku, o taniości show-biznesu, w którym nie liczy się osoba. jej wartość ani to, co ma do powiedzenia, tylko – pieniądz. A zatem i człowiek jest towarem. A najbardziej dobitnie widać to poprzez pornobiznes. I stąd prowokujący tytuł, ale bynajmniej nie jest to sztuka wyłącznie o tym – mimo że ma formę wywiadu z pornogwiazdą.

A Ty grasz kogo?

Wiele postaci – i pornogwiazdę, i reżysera takich filmów, i agenta z tego biznesu, i agenta przemysłu filmowego, mającego u siebie Johnny’ego Deepa, Leonarda DiCaprio i niespełnionego aktora, i nawiedzonego artystę z ulic krakowskich… Bo to jest też spektakl o sprzedawaniu siebie, o chęci znalezienia się w kręgu tego biznesu za wszelką cenę. To jest i spektakl o pogoni za Big Brotherem, za Barem – o pragnieniu sławy i kariery, choćby tylko na pięć przysłowiowych minut.

Domyślam się, że i w tym tekście amerykańskidramaturg nie używa eufemizmów?

Jest wręcz wobec widowni brutalny – po to, by się ludzie otrząsnęli z tego pędu za pustą sławą, by się zastanowili, w czym uczestniczą albo czemu kibicują.

Gdyby nie tłumy odbierających, podaży by nie było.

Otóż to, o tym również jest ta sztuka. Bogosiana można traktować jako prowokatora, skandalistę, ale nie wolno nie zauważyć, że on niczego nie wymyślił, a jedynie wyraźnie ukazał współczesnego człowieka, chcąc zmusić do refleksji. Jest okrutnie krytyczny, także i na swój temat. I właśnie to reżyser Sławomir Chwastowski uwypuklił.

Jak długo powstawał spektakl?

Cztery tygodnie; obaj jesteśmy zajęci, reżyser ma swoje zajęcia w Szwajcarii i we Włoszech, ja – serial Na Wspólnej, zatem w Krakowie bywam głównie w weekendy. Jaki jest efekt naszej pracy – nie mnie oceniać, wiem, że za nami katorżnicza robota.

A przed – może i protesty…?

Jeśli ktoś przyjdzie i spektakl zobaczy, to, mam nadzieję, zrozumie przesłanie, zresztą Bogosian o tych, co to żądni są pustych sensacji też mówi… To po Pterodaktylach, granych w tym samym miejscu, ktoś nam nalepiał kartki w stylu „aktorzy i spektakl won z Krakowa"; marketingowy skutek był fantastyczny. Uruchomienie przez ten monodram mechanizmu – skandal, a więc prasa, a zatem widownia i kasa – byłoby paradoksalnym zwycięstwem Bogosiana; przecież on, starając się obudzić nasze sumienia, i przeciwko temu występuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji