Zamiast na scenę, trafił do szpitala
„Tata czuje się już dobrze, tyle mogę powiedzieć. Jednak kiedy wyjdzie ze szpitala, jeszcze nie wiadomo” — mówi „Faktowi” córka Jerzego Stuhra (69 l.) Marianna (33 l.). Jak dowiedział się „Fakt”, słynny aktor miał w sobotę wystąpić na deskach teatru, ale zamiast tego trafił na oddział ratunkowy krakowskiego szpitala. Jak twierdzi informator ze środowiska aktorskiego — z zawałem serca.
W sobotę na stronie internetowej rzeszowskiego Teatru im. Wandy Siemaszkowej pojawiła się informacja o odwołaniu jednego ze spektakli, który miał być wystawiony w ramach przeglądu teatralnego. Jako przyczynę podano chorobę jednego z aktorów. Udało się nam ustalić, że chodzi właśnie o Jerzego Stuhra.
— „Gdy został przewieziony do szpitala w Krakowie, miał silne duszności i bóle w klatce piersiowej” — zdradza nasz informator. Słynny aktor miał jednak szczęście: w porę zajęli się nim najlepsi lekarze i już dziś jego stan jest stabilny, a życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Jerzy Stuhr kłopoty z sercem ma już od wielu lat. — „W tym boju jestem doświadczony. W 1988 roku byłem młodym człowiekiem, a prawie umierałem. Żonie mówili: «to może się stać jutro, a może dziś». Jestem uzbrojony, przygotowany w każdej chwili na to, co los może zarządzić” — przyznał sam w wywiadzie dla „Party” kilka lat temu. Jerzego Stuhra mocno doświadczyła także walka z rakiem przełyku, którego pokonał w 2012 roku. Aktorowi życzymy dużo zdrowia i wierzymy, że mimo tych zdrowotnych przejść niedługo znów zobaczymy go na scenie!