Artykuły

Teatr wychodzi z omdlenia

W warszawskim Teatrze Nowym trwa właśnie skromny przegląd pol­skich sztuk współczesnych (13-21 września 2003). To pokło­sie konkursu na dramat zorgani­zowanego przez Stowarzyszenie Drama. Inicjator tego przedsię­wzięcia, Andrzej Pawłowski zna­lazł dość energii, aby nie tylko konkurs przeprowadzić, ale - co ważniejsze - utorować jego laure­atom drogę na scenę. Spektakl otwarcia, "Najwięcej samobójstw zdarza się w niedzielę" Anny Bu­rzyńskiej, dowodzi, że konkurs przyniósł prawdziwe odkrycia.

Przegląd w Nowym, zatytuło­wany znacząco "A polskie teraz", to nie jedyny objaw zdrowienia polskiego teatru. Z impetem oży­wa w teatrze myśl, iż nie da się normalnie prowadzić sceny bez współczesnego polskiego repertuaru. Co więcej, teatr coraz wy­raźniej poszukuje nowych tek­stów, nie zapominając zarazem o polskiej klasyce współczesności. Maluczko, a będzie normalnie, to znaczy podstawę repertuaru te­atralnego stanowić będą sztuki rodzime. Zachęcają do tego po­myślne egzaminy sceniczne wielu autorów z Vilquistem na czele (a przecież to nie jedyny autor "odkryty" w ostatnich latach).

"A polskie teraz" trafia na grunt już jako tako przygotowa­ny. Za nowymi sztukami od daw­na rozglądają się z niejakim skut­kiem dyrektorzy Maciej Nowak z Wybrzeża, Jarosław Kilian z Pol­skiego, szuka ich Legnica, poważ­nie o nich myślało się w Narodo­wym, a teraz jeszcze poważniej:

na scenie Małego rozpoczyna się permanentny przegląd polskich sztuk współczesnych. Dodać do tego warto, że latem odbyły się warsztaty dramaturgiczne, który­mi kierował Tadeusz Słobodzia­nek, teraz patronujący nowej dra­maturgii w Narodowym Z drugiej zaś strony widać także wzrost za­interesowania dramaturgią "środka" albo i jawnie komercyj­ną, ale także polskiego wyrobu, by przypomnieć udane spektakle wedle Rębacza, Grocholi czy Sa­ramonowicza ("Testosteron").

Dramat Burzyńskiej, wyróżnio­ny (ex aequo z "Krzykiem ryby" Anny Strońskiej) pierwszą nagro­dą w konkursie Dramy, trafia cel­nie w swój czas. Autorka portre­tuje dwójkę polskich yuppiszonów, których cały świat skurczył się do pracy i firmy, której służą. Kiedy wypadają z gry, ich życie traci sens, czują się zagubieni i niepotrzebni, wewnętrznie wy­drążeni - około trzydziestego ro­ku życia odczuwają "emeryckie" znużenie. Burzyńska, obdarzona uważnym okiem i słuchem, wnika w psychikę swoich bohaterów, młodej pary pnącej się po szcze­blach kariery do przodu za wszel­ką cena, bez oglądania za siebie. Umiejętnie dozuje przyprawy li­ryczne i komiczne, zaskakuje zwrotami akcji, aby na koniec za­dać pytanie o sens takiego życia. Rzecz poprowadzona sprawną ręka Andrzeja Pawłowskiego przytrzymuje uwagę widza przez dwie godziny bez przerwy. Zarówno Anna Gajewska (Klara) jak i Sławomir Grzymkowski (Ni­kodem) tworzą przekonujące po­staci pracoholików, ujawniając całą bezradność wojowniczych, żądnych sukcesu yuppich wobec rzeczywistości. Doprawdy, sztu­ka Burzyńskiej nie ustępuje opie­wanej za trafność obserwacji i dramaturgiczną biegłość "Po deszczu" katalończyka Sergiego Belbela. Podzielam więc opinię Andrzeja Pawłowskiego, że to "prawdziwy hit współczesnego repertuaru".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji