„Paryżanin”
Anonimowy autor ulotki-programu gęsto się tłumaczy, dlaczego farsa, jaką jest test Magniera znalazła się na scenie predestynowanej do uprawiania “satyry moralnego niepokoju”. W tym przypadku jednak trudno rozsądzić, kto popełnił artystyczny mezalians. Perypetie artysty — utracjusza, liczącego na bogaty ożenek z córką przemysłowca, to w istocie wątły koncept. Galeria zaś farsowych typów, jak gamoniowata pokojówka o złotym sercu, rozpustny staruszek, mamusia — jędza, bawić może jedynie przy niewygórowanych wymaganiach. Aktorzy postanowili jednak rozśmieszyć publiczność mimo wszystko. Pozbawieni reżyserskiego prowadzenia wygłupiają się każdy po swojemu, nie dbając nawet o profesjonalny poziom owych wygłupów. Gagi chybiają celu, postacie są przerysowane, dialog zamiera. Śmiech na widowni często kwituje aktorską nieporadność i stosunkowo najlepiej broni się mimo wszystko… sam tekst.