Artykuły

Premiera po 200 latach

Poprzedni raz warszawska publiczność miała okazję zetknąć się z tym sympatycznym dziełkiem w jego epoce: w roku 1774, w 13 lat po powstaniu, zostało wystawione po włosku, a w dziewięć lat później – w polskim tłumaczeniu.

Galuppi był frapującą postacią. Syn fryzjera-muzyka pierwszą operę napisał jako szesnastolatek. Był kompozytorem, klawesynistą, kapelmistrzem kościoła św. Marka w Wenecji. Przez dwa lata odnosił sukcesy w Londynie; przez trzy lata działał w Petersburgu na zaproszenie Katarzyny II, gdzie pisał też utwory dla Kościoła prawosławnego, a wśród jego uczniów znalazł się sam Dymitr Bortniański.

Uamante di tutte powstał jeszcze przed wojażem do Rosji. Ta nieskomplikowana, czysto „rozrywkowa” opera buffo nie ma wielkich walorów muzycznych, ale słucha się jej z przyjemnością. Libretto napisał syn kompozytora Antonio, wzorując się na sztukach przyjaciela ojca – Carla Goldoniego.

Akcja obraca się wokół tytułowego „bałamuta”, Hrabiego Eugenio, zakochującego się kolejno w służącej Dorinie, jej pani Lucindzie i przyjaciółce Lucindy – Clarice, której ostatecznie się oświadcza. Jednocześnie stary mąż Lucindy czyni rozmaite intrygi, by przekonać się, czy żona go zdradza; efektem jest typowa komedia omyłek, oczywiście ze szczęśliwym zakończeniem.

Szkoda, że Michał Kanclerski gra rolę amanta zupełnie bez przekonania, a i śpiewa nie najpiękniej. O wiele lepszy jest komiczny Krzysztof Kur (od tego roku nowy członek zespołu) jako służący; zabawny jest też Andrzej Klimczak jako stary Don Orazio oraz Sławomir Jurczak w peruce a la biały pudel – jako markiz-żarłok.

Wszystkie trzy panie wystąpiły na deskach Opery Kameralnej po raz pierwszy. Zdecydowanie najlepszym „nabytkiem” jest znakomita Marta Boberska (Donna), obdarzona ładnymi, lekkim sopranem w typie subretki (powinna z niej być świetna Zuzanna w Weselu Figara) i wdziękiem. Mezzosopran Beata Libera (Lucinda) i sopran Edyta Ciechomska (Clarice) nie rozwinęły jeszcze chyba swoich możliwości.

Inscenizacja Giovanniego Pampiglione, przed wielu laty studenta warszawskiej PWST, specjalisty od Goldoniego, jest wdzięczna i bezpretensjonalna.

Dobrze jest czasem odpocząć od patosu i udziwnień, nierzadko w ostatnich latach na tej scenie spotykanych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji