Artykuły

Ósemki w krzywym lustrze teczek

"Teczki" w reż. zespołu w Teatrze Ósmego Dnia w Poznaniu. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej.

Fragmenty legendarnych spektakli Teatru Ósmego Dnia wróciły na scenę w spektaklu "Teczki". To odpowiedź artystów na esbeckie raporty, które odnaleźli w archiwach.

"Wyciąg - karta personalna. Nazwisko i imię figuranta: Borowski Adam. Kryptonim: Adam . Zabarwienie sprawy: wroga działalność w ramach Teatru Ósmego Dnia ( ). Miejsce popełnienia przestępstwa: naukowe, twórcze. Dział gospodarki, w którym powstały straty: kultura i sztuka". To wyimek z ubeckich akt Adama Borowskiego i jednocześnie fragment spektaklu "Teczki".

Tworząc scenariusz, artyści sięgnęli do materiałów gromadzonych latami przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i milicji.

Oprócz Borowskiego na scenie występują Ewa Wójciak (kryptonim: "Nana"), Tadeusz Janiszewski i Marcin Kęszycki (kryptonim: "Herkules"). Opowiadają o jednej dekadzie wspólnego życia: o latach 1970-80. Mówią własnym głosem - urywkami spektakli, które wówczas powstały: "Musimy poprzestać na tym, co tutaj nazwano rajem na ziemi...?", "Przecena dla wszystkich" i "Ach jakże godnie żyliśmy". Czytają też swoje dawne listy i konfrontują je z donosami tajnych współpracowników, którzy rozpracowywali grupkę poznańskich wywrotowców. Relacje ze spotkań, na których członkowie Ósemek dyskutowali o życiu, literaturze, filozofii, o teatrze, urastają tu do rangi przestępstwa.

Esbecy występują w "Teczkach" pod prawdziwymi nazwiskami. Z kolei TW noszą zaskakujące pseudonimy: "Mietek", "Washington Irwing", "Prezes". Ich lista jest przeraźliwie długa. Grozę tego odkrycia równoważy śmiech, który wybucha raz po raz na widowni. Trudno się nie śmiać z bezradności ubeka żalącego się przełożonemu: "Teatr od czasu do czasu urządza libacje, lecz są one wynikiem decyzji natychmiastowych i trudno przewidzieć, kiedy zespół może taką imprezę zorganizować".

Wśród fragmentów raportów są perły urzędowego żargonu, takie jak plan przeszukania pomieszczeń klubu Od Nowa, w którym spotykali się członkowie grupy: "TW pseudonim Heniek ze względu na zajmowane stanowisko w studenckim klubie Od Nowa posiada naturalny dostęp do wszystkich kluczy używanych w pomieszczeniach tego klubu. W związku z tym proponuję w najbliższym czasie przeprowadzić spotkanie TW w pokoju hotelowym i dać mu zadanie dostarczenia kluczy klubu Od Nowa i sporządzenie odcisków tych kluczy. Zadanie to proponuję podać TW pisemnie z uprzedzeniem o zachowaniu pełnej tajemnicy tych zamierzeń i działań" - donosił pewien inspektor z sekcji III. Aktorzy komentują esbeckie dokumenty pantomimą: ubrani w szare prochowce mężczyźni zaglądają sobie nawzajem do kieszeni, w zęby i w nosy, tworząc groteskową plątaninę głów, rąk i nóg.

W spektaklu wraca też sprawa procesu, który wytoczono aktorom Teatru Ósmego Dnia w Warszawie w 1978 roku - za pretekst posłużyło przyłapanie na jeździe na gapę. Na sali rozpraw pojawili się przedstawiciele Komitetu Obrony Robotników, a publiczności było tak dużo, że zajęła nawet część ławy oskarżonych. W stenogramie spisanym na podstawie relacji słownej tajnego współpracownika czytamy: "Nagrywała rozprawę opiekunka radiowa Filipka i jego dziewczyny p. red. Jankowska (chyba tak się nazywa) natomiast Alina latała do toalety przekładać kasety".

Otwarty projekt - jak mówią o "Teczkach" sami artyści - zakończył w listopadzie ubiegłego roku X. Międzynarodowy Festiwal Teatralny "Maski". Premierowy spektakl nie odbiega od tamtej prezentacji. Po kilku tygodniach prób aktorzy znaleźli może jedynie rytm, którego na Maskach trochę zabrakło.

Cztery osoby czytają dzieje swojej młodości, siedząc przy czterech identycznych pulpitach oświetlonych przez lampki, jak podczas przesłuchania. Współcześni dwudziestoletni rozumieją z tego niewiele. Starsi spuszczają głowy albo kiwają nimi ze zrozumieniem. Śmieją się wszyscy bez względu na wiek.

Ewa Wójciak: - Nie zrobiliśmy tego spektaklu z potrzeby rozliczenia z przeszłością, czy demaskowania agentów. Chcieliśmy pokazać, że władza totalitarna posiada szósty zmysł służący do wynajdywania wrogów wśród wolnych umysłów.

Ani przez chwilę nie popychał nas w pracy nad spektaklem lustracyjny zapał. Jako ludzie z kręgu opozycji demokratycznej sprzed 1980 r. doskonale wiemy, że niewielu jest dziś ludzi, którzy mają prawo oceniać. Dlatego jesteśmy oburzeni skandalicznym artykułem Macieja Rybińskiego w "Dzienniku" ("Koniec Polski Kiszczaka i Michnika"), który godzi w Adama Michnika, symbol polskiej demokracji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji