Pod czujną "opieką" SB
Autorska adaptacja głośnej swego czasu opowieści, której akcja rozgrywa się w czasach "pierwszej Solidarności" i stanu wojennego.
Wiosną 1981 Jan bezskutecznie stara się o paszporty dla siebie i żony na wyjazd do Francji, na ślub kuzynki. Porucznik, z którym rozmawia, uprzejmie wyjaśnia, że nie chodzi o szykanowanie działacza Solidarności. W archiwum znaleziono doniesienie o przestępstwie, które Jan podobno popełnił przed laty, potrącając dziecko na przejściu dla pieszych. Teść, prominentny działacz partyjny zasłużony dla górnictwa i regionu, wówczas zatuszował sprawę, ale donos w każdej chwili może przedostać się do prasy, więc albo Jan zdecyduje się na współpracę, albo dostanie wezwanie do prokuratora.
Uśmiechnięty, błyskotliwy, przyjacielsko usposobiony oficer serdecznie go namawia, żeby był rozsądny i podpisał stosowny dokument. Zapewnia, że ta nowa "praca społeczna" nie będzie dużym obciążeniem dla wieloletniego działacza związków górniczych, a teraz Solidarności, zresztą Jan poniekąd już rozpoczął współpracę, zdradzając oficerowi pewne szczegóły z osobistego życia jednego z inżynierów. Oczywiście, rozmowa ta i wszystkie następne jest rejestrowana. Czas niszczenia niektórych taśm przyjdzie później. Wszystko dzieje się zbyt szybko. Poczciwy Miś, jak nazywa go żona, sam nie wiedząc jak i kiedy, zostaje kolaboratem. Ma potworne wyrzuty sumienia. Coraz częściej zawala - a może sabotuje? - robotę, nie potrafi nawet dopilnować, by człowiek interesujący "służby" poszedł do hotelu z atrakcyjną dziewczyną, która w rubryce "zawód wykonywany" ma wprawdzie wpisane: "dziwka", ale w rubryce "zawód wyuczony" wpisuje: "magister psychologii". W końcu Miś ląduje w szpitalu z zawałem, na szczęście niegroźnym. Porucznik ma dla swego podopiecznego kolejne zadanie. Osobiście dostarcza do łóżka chorego "gotowca" artykułu, który powinien ukazać się w gazetce solidarnościowej.