Bywam tupeciarą
- Od ukończenia studiów sporo gram. Nie były to może role życia, ale sama się utrzymuję, pracując w zawodzie - mówi MONIKA JAROSIŃSKA.
"- Niedawno opowiadała pani, że narzeczony, z którym związana była pani przez wiele lat, wyznał, że odchodzi... I zrobił to przez telefon!
- Rzeczywiście, opowiedziałam o tym, bo nagminnie jestem pytana, dlaczego jestem sama. Chciałam wyjaśnić, czemu jestem teraz ostrożniejsza w kontaktach z mężczyznami.
- Mimo miłosnego zawodu jest jednak pani zrelaksowana, wyciszona...
- Wydoroślałam! Przecież niedawno skończyłam 30 lat! To zobowiązuje!
- Tak otwarcie pani o tym mówi, inne aktorki odejmują sobie lat...
- Mnie to śmieszy! Z radością przyjmuję każdy nowy dzień i mam nadzieję, że to sięĘnie zmieni, nawet gdy będę już staruszką. Ale trzydziestka to były okrągłe urodzinki, a więc i powód do szampańskiej zabawy. Świętowałam hucznie!
- Coś mi się wydaje, że pani w ogóle lubi się bawić!
- Zgadła pani! Jestem towarzyskim stworzeniem. Uwielbiam taniec, kolacyjki w restauracjach, modne kluby. A kiedy będę się bawić, jeśli nie teraz? W domu też uwielbiam przyjmować przyjaciół, gotować dla nich smakowite dania. Jestem specjalistką od kuchni włoskiej, bo często bywam w Italii, gdzie od lat mieszka moja mama.
- W serialu Samo życie, gra pani kontrowersyjną postać. Nie miała pani oporów, by przyjąć rolę prostytutki?
- Ależ skąd! Jestem aktorką, muszę radzić sobie i z rolą prostytutki, i zakonnicy. Prostytutki grałam już kilka razy, widocznie jest coś we mnie takiego, powiedzmy - grzesznego, że reżyserzy chętnie mnie w takich rolach obsadzają. Chociaż widzowie często utożsamiają aktorów z granymi przez nich postaciami, to jednak mam nadzieję, że będą pamiętali, że ja - to ja, a filmowa Jola - to tylko fikcyjna postać. Wierzę, że zagram jeszcze wiele różnorodnych ról, przecież dopiero 4 lata temu ukończyłam studia.
- Mężczyźni oglądają się za panią na ulicy. Pewnie już jako nastolatka burzyła pani spokój szkolnym kolegom?
- Długo nie uchodziłam za zbyt urodziwą i nie miałam u chłopaków powodzenia. Zresztą z natury jestem brunetką, a mężczyźni - jak pokazuje życie - wolą blondynki. Lubię swój kolor włosów, ale podobno wyglądam w nich zbyt drapieżnie.
- I nie jest pani... drapieżna?
- Pochodzę z Będzina, wyrastałam więc na prowincji - nie mam z tego powodu kompleksów, ale nie zachowałam zbyt pięknych wspomnień z tamtych lat. Uczyłam się nie najgorzej, w ogólniaku byłam jednak czarną owcą. Miałam odmienny styl ubierania się i własne zdanie, którego zawsze zaciekle broniłam. A na to nauczyciele reagowali alergicznie. Rodzice wciąż byli wzywani do szkoły i martwili się tym, co ze mnie wyrośnie...
- Już wtedy marzyła pani o aktorstwie?
- Owszem. Ale gdy oświadczyłam, że będę aktorką, polonistka, która mnie nie lubiła, uznała, że jestem szalona. Ciało pedagogiczne nie lubiło moich bezczelnych oczu. Dało temu wyraz podczas matury! Tylko ja z całej szkoły oblałam egzamin. Wtedy zrodziło się we mnie postanowienie, że jeszcze im wszystkim kiedyś pokażę.
- I dziś jest pani z siebie już zadowolona?
- Nie mam powodu do narzekania. Od ukończenia studiów sporo gram. Nie były to może role życia, ale sama się utrzymuję, pracując w zawodzie. Nigdy nie kaprysiłam, przyjmowałam niewielkie role, wychodząc z założenia, że im częściej obcuję z kamerą, tym bardziej się rozwijam. Mam za sobą momenty zwątpienia, przepłakane noce, ale wola walki i wiara we własne możliwości zawsze były we mnie silniejsze od chwilowych słabości. Jestem dumna z tego, że jeśli cokolwiek osiągam, zawdzięczam to wyłącznie sobie.
- Jest pani dość pewna siebie! Może nauczyciele mieli rację mówiąc o pani bezczelnych oczach.
- Pewność siebie niekoniecznie musi łączyć się z bezczelnością. Nie jestem bezczelna, choć przyznam, że bywam tupeciarą. Nie dążę jednak do celu po trupach. Żyję tak, by rano patrząc w lustro, móc powiedzieć lubię cię, Monia....
MONIKA JAROSIŃSKA (30 l.)
Panna z odzysku: rozstała się z amerykańskim narzeczonym
Absolwentka łódzkiej szkoły filmowej
Grała w serialach: Sukces, M jak miłość, Miasteczko i filmach: Quo vadis, Show i Dzień świra".