Artykuły

Doskonałe studium rodziny niedoskonałej

"Rutherford i syn" w reż. Mariusza Wojciechowskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Choć spektakl Mariusza Wojciechowskiego przenosi widza w czasy Rewolucji Przemysłowej jest opowieścią uderzająco aktualną. Gdy w 1912 r. w londyńskim Royal Court Theater Katharine Githy Sowerby debiutowała sztuką "Rutherford i syn" miała 36 lat, podobnie jak jej bohaterka, Janet. Stąd znawcy literatury angielskiej widzą w dramacie Sowerby dzieło autobiograficzne, rodzaj literackiej spowiedzi.

Nic spektakularnego nie wydarzyło się na przełomie XIX i XX stulecia, choć niektórzy pesymiści przypisywali dacie 1900 rolę cezury, po której nastąpi koniec świata. Ponieważ nie nadszedł - życie biegło dalej utartym torem, w kieracie codziennych obowiązków, od podstawowej komórki społecznej począwszy: z mężczyzną w roli głowy domu i podległą mu kobietą. Z takiej rodziny wywodziła się Sowerby. I taką rodzinę opisała w swoim dramacie.

U Wojciechowskiego aktorzy wychodzą do widza z rodzinnego portretu: to pierwsza scena, niema i nieruchoma, na wskroś symboliczna, elektryzująca. Widzimy grupkę postaci upozowaną jak do pamiątkowego zdjęcia. Po chwili ten ład pęka, a bohaterowie rozchodzą się do swoich codziennych zajęć: stary John Rutherford idzie do huty, której jest właścicielem, jego córka Janet (Antonina Choroszy) krząta się nerwowo po kuchni, a podstarzała ciotka Ann (Bożena Borowska) strzepuje z obrusu niewidoczne okruchy. John Rutherford Junior (Radosław Elis) zabawia się grą na trąbce, podczas gdy jego żona Mary (Ewelina Dubczyk) bawi synka. Richard, drugi syn Rutherforda, ucina sobie drzemkę, po czym podejmuje decyzję o opuszczeniu domu, w którym uwaga wszystkich skupia się na despotycznym ojcu. Wkrótce w ślady Richarda pójdzie część domowników: uciekną jak z klatki, w której nie potrafią wspólnie żyć, kochać się i szanować.

Zanim jednak przeleje się czara goryczy, widz stanie się świadkiem koszmaru rozgrywającego się w czterech ścianach, pulsującego jak wrzód pod powierzchnią pozornie poukładanego życia. Janet nienawidzi ojca, mimo tego posłusznie schyla się, by zdjąć mu buty. Chwilę później wyznaje, że życzy mu śmierci ilekroć musi go dotknąć. Podobny brak konsekwencji w działaniu wykazuje jej brat, John: niby nie chce nic ojcu zawdzięczać, ale w końcu ucieka potajemnie z domu z jego pieniędzmi. Dzieci Rutherforda przypominają wyrośnięte szczenięta w stadzie, w którym wciąż jeszcze przewodzi stary wilk. - Gram potwora - powiedział o swoim bohaterze Mariusz Puchalski podczas próby. To tylko część prawdy. W rodzinie Rutherfordów wszyscy są po trosze potworami i ofiarami. Ciepło, które powinno emanować z domowego ogniska, tu kryje się jedynie w załamaniach ciężkich mebli, na pluszowych kanapach, których obecności autorka nastrojowej scenografii (Jagna Janicka) każe nam się domyślać. Gdy w finale Rutherford leży skulony z wzrokiem wbitym nieruchomo w przestrzeń robi to na zimnych, pustych krzesłach. Tak czeka się już tylko na śmierć.

Wojciechowski (reżyser gra jedną z postaci - kochanka Janet, Martina) zaprasza widza w centrum wydarzeń: w Trzeciej Scenie Teatru Nowego aktorzy stoją tak blisko publiczności, że chwilami można ich dotknąć. Ale to oni dotykają nas: przebrani w stylu retro, a przecież tak bardzo współcześni w swoich lękach, pragnieniach i ambicjach. Zespół buduje na scenie poruszające napięcie i utrzymuje je do ostatniej sceny. Trudno oceniać aktorów z osobna, choć na szczególną uwagę zasługują z pewnością kreacje Antoniny Choroszy, Mariusza Puchalskiego i Radosława Elisa. Niezbędni sobie nawzajem teatralnie, jako rodzina są wzruszający i straszni zarazem. To z pewnością zasługa ponadczasowego tekstu Sowerby, ale także wynik wnikliwego wczytania się w ten tekst po prawie stu latach. W sztuce "Rutherford i syn" odbija się nieśmiertelny schemat: tam gdzie ojciec twardo stąpa po ziemi i pnie się w górę drabiny społecznej, syn, wbrew oczekiwaniom rodziciela, okazuje się zwykle marzycielem i utracjuszem. Chcemy tego, czego nie mamy. W przeciwnym razie świat byłby niepokojąco idealny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji