Artykuły

Prawda emocji

"Rutherford i syn" w reż. Mariusza Wojciechowskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Olgierd Błażewicz w Głosie Wielkopolskim.

Nie ma tu właściwie podziału na scenę i widownię. Widzowie rozsiadają się między sprzętami i meblami pokoju, w którym to za chwilę rozegra się pełen emocji rodzinny dramat.

Jesteśmy tu jakby na prawach gości, u Johna Rutherforda, tyrana swojej rodziny, podporządkowującego bez reszty życie swoich najbliższych jedynemu co kocha - swojej hucie.

Sztuka angielskiej pisarki z początku XX wieku, Katherine G. Sowerby, to jeszcze jeden napisany w duchu Strindberga, Ibsena czy Czechowa solidny mieszczański dramat rodzinny z dobrze zarysowanym tłem społecznym. Ma on dziś jednak pewien szczególny walor - bardzo osobisty i autobiograficzny charakter, pełen spięć, pozwalających aktorom ujawnić całe bogactwo związków psychicznych i interakcji zachodzących pomiędzy postaciami. Gdyby wystawić go na dużej scenie, byłby to bardzo stary, dobrze znany mieszczański teatr. Ale tutaj, na Trzeciej Scenie poznańskiego Teatru Nowego, grany wśród widzów i w bezpośrednim kontakcie z nimi, momentami staje się dla nich pasjonującą grą obserwowanych z tak bliska napięć, emocji, konfliktów postaw i racji.

Spektakl Mariusza Wojciechowskiego rozgrywa się powoli, wśród pauz i scen banalnych, ale w pewnym momencie atmosfera zagęszcza i rzecz cala wyraźnie zmierzać zaczyna do ostrej kulminacji. A ta została znakomicie pokazana aktorsko przez Antoninę Choroszy - w roli odzyskującej swe człowieczeństwo córki Janet oraz jej scenicznego ojca - Mariusza Puchalskiego. W tych scenach mamy teatr aktorski najwyższej próby.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji