Artykuły

Sartre niedopowiedziany

W dwa lata po paryskiej prapremierze sztuki Sartye’a Les sequestres d’Altona, Teatr im. Słowackiego w Krakowie zaprezentował jej polską wersję. Nie pierwszą, trzeba to podkreślić. O parę miesięcy wyprzedził go Teatr Dramatyczny ze Szczecina.

Krakowski spektakl Więźniów z Altony należy do rzędu przedstawień poprawnych w swej poprawności dosyć martwych. Reżyser, scenograf, aktorzy wzięli sobie za punkt honoru maksymę, że Sartre’a poprawiać nie będą. Wierność literze tekstu rzadko bywa zaletą przedstawienia, a prawie zawsze jego wadą, zwłaszcza wtedy, kiedy dialog dłuży się od truistycznych sformułowań. A z komunałów, zawartych w ostatniej sztuce Sartre’a można by sporządzić ładną antologię. Gdyby oczyścić tekst z tych pseudometaforycznych aforyzmów, brzmiących przeważnie pusto i banalnie, z pewnością dialog zyskałby na zwartości. Widz przestałby się gubić w wieloznacznych ogólnikach.

Nasuwają się co najmniej dwa kierunki realizacji scenicznej Więźniów z Altony. Jeden — nadać przedstawieniu jednoznaczność, nasycić je materią konkretu. Uwypuklić wszystkie momenty polityczne, społeczne. Tą drogą poszedł Erwin Piscator, wprowadzając na scenę swojego teatru w Essen (NRF) Więźniów z Altony. Piscator przyjmując Sartre’a — dramaturga, odrzucił Sartre’a — reżysera. Abstrakcyjny obraz Niemiec przekazany mu przez pisarza nasycił realiami; z rodziny von Gerlach uczynił typowych przedstawicieli wielkiego kapitału. Mieszkanie, w którym przebywają von Gerlachowie w inscenizacji Piscatora to nie stara willa z końca XIX wieku, jak u Sartre’a, ale nowoczesny dom, zbudowany na wzór współczesnej architektury amerykańskiej. Drugi kierunek, wyznaczony przez paryską inscenizację w teatrze Renaissance (rok 1959), zmierza do nadania sztuce akcentów bardziej uniwersalnych. Niemcy są tu tylko maską do wyrażenia powojennych doświadczeń Europy, czy lepiej całej ludzkości. Jęk, który rozdziera duszę Franza — „torturowałem”, nosi w sobie świadectwo wyznania pozanarodowego. Mógłby być równie dobrze głosem Niemca jak i Francuza czy Amerykanina.

Jeśli na Uwięzionych z Altony spojrzymy jako na pewny gatunek współczesnego moralitetu oderwanego od religii — ludzie zarażeni śmiercią, strachem, bezwolni w swoich działaniach, odpowiedzialni za czyny, których nie byli autorami — to odkryjemy tam sporo ładnie brzmiących oczywistości, dotyczących mechanizmu historii, rasy, narodowości. Wielkie metafory Sartre’a — społeczeństwo krabów, trybunał skorupiaków, cała ta symbolika uwięzionych — wydadzą się tylko pustą kliszą, jeśli porównamy je z ekspresją paraboliczną Procesu czy Zamku Kafki.

Najciekawszym materiałem dla aktora w Więźniach z Altony jest postać Franza. Jego halucynacje, stany wizjonerstwa i psychicznego zamroczenia, rozgrywające się gdzieś na granicy snu i rzeczywistości, dają sporo okazji aktorowi do pokazania całej komplikacji i skłóceń wewnętrznych tej postaci. Andrzej Balccrzak narysował portret Franza sugestywnie, wygrywając jego nutę ludzką — umęczenie cierpieniem. Podkreślał prawdę psychologiczną, odrzucając pokusy łatwej groteski. Pozostałe postaci, będące więcej myślowymi schematami niż istotami o własnym życiu psychicznym, wymagały od aktorów niemałego trudu, by je wypełnić żywą materią dramatyczną. Najlepiej radziła sobie z rolą Maria Kościałkowska. Jej Lena miała w sobie coś z zawziętości narodowej szowinistki, spalającej się od woli działania na ołtarzu nacjonalistycznych mitów. Będąc symbolem, prezentacją metaforyczną, Lena Kościałkowskiej stała się istotą żywą, mającą własne oblicze.

Scenografia Andrzeja Cybulskiego nawiązująca wiernie do wskazówek dramaturga — brzydkie i pretensjonalne wnętrze willi — nie wykraczała poza funkcję ilustracji. Nie wniosła jakiejś własnej oryginalnej interpretacji plastycznej do przedstawienia Sartre’a,

Ostatnia uwaga: Więźniowie z Altony w reżyserii Bronisława Dąbrowskiego cierpią na niedostatek interpretacji. Nie ma tam świadomego dopowiedzenia. Nie twierdzę, że dopowiedzenie reżysera powinno być zgodne z zamierzeniami dramaturga. Opuszczamy widownię z uczuciem, że to, co nam zakomunikowano, jest tylko bezbarwną aluzją do rzeczywistości, za mało unerwioną dramatycznie, w pośpiechu pisanym komentarzem do współczesności, popsutym przez nadmiar patetycznej deklamacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji