Artykuły

Serial to kotwica!

- Trudno nazwać literaturą to, co gramy w telenoweli, to jest tylko... "gadanie". A teatr to prawdziwa literatura - mówi warszawska aktorka GRAŻYNA WOLSZCZAK.

Chociaż od zawsze pasjonował ją balet, postanowiła zdawać do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Mimo że zagrała już mnóstwo znaczących ról, to postać Basi Brzozowskiej z serialu "Na Wspólnej" przyniosła jej największą popularność.

Co nowego wydarzy się w życiu Barbary Brzozowskiej z "Na Wspólnej"?

- Na razie niewiele... Odkąd wyczerpały się ciekawe wątki związane z rodziną Brzozowskich, Basia funkcjonuje w serialu tylko jako najbliższa przyjaciółka Kingi i Weroniki. W jej życiu osobistym dzieje się niewiele.

A poza serialem?

- Właśnie jestem po premierze sztuki "Spadkobiercy" w warszawskim Teatrze Prezentacje. To zabawna francuska komedia z udziałem Hanny Śleszyńskiej, Agaty Kuleszy, Marcina Trońskiego i Darii Widawskiej. Bohaterką spektaklu jest pewna dziewczyna, której umiera partner życiowy, a tuż po jego śmierci najbliżsi rzucają się na spadek. Komedia jest pełna zabawnych wątków.

Kogo pani gra w tym spektaklu?

- Gram rolę pokrzywdzonej przez los kobiety. Mogę powiedzieć, że widzów czeka bardzo ciekawy wątek... lesbijski. W pewnej części spektaklu na scenie pojawi się postać pani hydraulik, która będzie pocieszać załamaną bohaterkę, aż w końcu coś między nimi zaiskrzy...

Czy zwykli ludzie utożsamiają panią z Barbarą Brzozowską?

- Tak, myślę, że jako aktorka jestem utożsamiana głównie z tą postacią. Trudno się temu dziwić - tyle lat na Wspólnej...

Jak reagują na panią ludzie na ulicy, przechodnie? Czy popularność nie jest dla pani męcząca?

- Generalnie wszystkie reakcje są bardzo pozytywne. Ludzie traktują mnie najczęściej jak dobrego znajomego. Dlaczego nie? Skoro od kilku lat, codziennie o 21 gościmy w ich domach... Widzowie są do nas przywiązani, bo jesteśmy z nimi każdego wieczoru. Zdradzę jeszcze, że łatwiej jest mi załatwić większość spraw urzędowych, a to bardzo miłe.

Widzi pani znaczącą różnicę między graniem w serialu i w teatrze?

- Tego nie da się porównać. Dużą zaletą seriali wobec innych form aktorstwa jest stabilność. Jeżeli aktor dostaje większą rolę w telenoweli, to wiadomo, że potrwa to dłużej... Dla nas jest to namiastka stałej, etatowej pracy, rodzaj zakotwiczenia...

Woli pani grać w serialach, czy raczej w teatrze?

- Szczerze mówiąc w teatrze. Trudno nazwać literaturą to, co gramy w telenoweli, to jest tylko... "gadanie". A teatr to prawdziwa literatura.

Zdarza się pani obejrzeć serial "Na Wspólnej"?

- Nie mam na to czasu... Jeśli oglądam telewizję, to są to tylko programy informacyjne albo jakieś dobre kino.

Po jakie filmy sięga pani najchętniej?

- Przede wszystkim muszą to być dobre filmy. Ostatnio udało mi się obejrzeć film "Zabić prezydenta" z Seanem Pennem. To był obłęd! Parę dni temu widziałam też "Tłumaczkę" z Nicole Kidman i tymże Seanem Pennem - rewelacja!

Jakie są pani plany zawodowe na najbliższe miesiące?

- Mam oczywiście parę filmowych planów, ale one ciągle się zmieniają. Miałam zagrać w pewnym filmie, ale niestety Państwowy Instytut Sztuki Filmowej nie przyznał na niego pieniędzy. Mimo że spełnił wszystkie warunki i dostał odpowiednią liczbę punktów potrzebnych do otrzymania dotacji.

Coraz więcej aktorów postanawia zająć się pisaniem scenariuszy, a nawet ich reżyserowaniem. Co pani o tym sądzi?

- Myślę, że nie tylko aktorzy, ale co dziesiąty człowiek na ziemi coś pisze. Historyjek do opowiedzenia jest tak mnóstwo, że każdy chce się nimi podzielić. Niestety, nie wszystkim udaje się to przenieść na ekrany kin w postaci jakiejś ciekawej komedii czy filmu przygodowego. Ja nigdy nie pisałam własnych scenariuszy i nie zamierzam tego robić. Do tego wspólnie pewne sprawy zawodowe, przy czym generalnie nikt nikomu się nie wcina w kompetencje. Żyjemy na bieżąco mnóstwem rzeczy związanych z filmem. Kiedy mam swoje smutki i radości, od razu się z nim dzielę. Uważam, że jest to normalne.

Planuje pani jakiś wyjazd zimowy?

- Czarek jedzie na narty, a ja gram w teatrze, więc nie mogę.

Gdzie najczęściej wyjeżdżacie na narty?

- Nasi znajomi mają w Szklarskiej Porębie piękny hotel i tam najczęściej udajemy się zimą. Stamtąd ruszamy na stronę czeską, gdzie są najlepsze stoki w okolicy.

A czy poza nartami uprawia pani jakiś sport?

- Gram w golfa!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji