Wysmakowana opowieść o miłości
"Ondyna" w reż. Mariana Pecki Teatrze Lalki i Aktora w Opolu. Pisze Dorota Wodecka-Lasota w Gazecie Wyborczej - Opole.
Rzecz o bezwarunkowej miłości i nieuniknionej zdradzie. Nieuniknionej, bo w świecie ludzkim przyjętej za normę.
Rycerz Hans (Łukasz Bugowski) rozkochany w księżniczce Bertildzie pojawia się w chatce rybaków (Barbara Lach i Andrzej Szymanski). Spotyka w niej Ondynę (Agnieszka Zyskowska-Biskup) - rusałkę, przy której zapomina o ukochanej.
Ale i jej nie będzie potrafił dochować wierności, co przewiduje Król Wodników (Andrzej Mikosza). Ondyna, broniąc honoru ukochanego, przyjmuje jego zakład: jeśli Hans ją zdradzi, zginie, a ją dotknie dar zapomnienia.
Nietrudno zgadnąć, że Król Wodników zna się na ludziach...
Niewątpliwie wyreżyserowany przez Mariana Pecko spektakl nie jest przeznaczony dla najmłodszych widzów. Pomijając fakt, że niewiele z niego zrozumieją, bo jeszcze brak im życiowego doświadczenia, by wyzbyć się jednoznacznej oceny głównych bohaterów, to chociażby postaci Dam Dworu (Beata Łozowska, Elżbieta Żłobicka) nie wyglądają jak ugrzecznione służki, co mogłoby wywołać zakłopotanie u towarzyszących dzieciakom nauczycielek.
Starszych widzów pewnie ta historia poruszy, bo nie jest wyidealizowana i ulotna jak baśń, tylko bliska naszej codzienności. Niektórych pewnie i wzruszy, czego zapowiedzią mogą być panie ocierające po premierze łzy. Ale też może pozostawić w odbiorcy wrażenie niedosytu.
- Kiedy przez scenę przeszedł animowany pies, wraz z nim pojawiła się magia. Szkoda, że twórcy spektakli tak kochają grę w żywym planie. Ja tego nie rozumiem. Przecież żaden gest człowieka nigdy nie zastąpi gestu lalki - mówiła mi w czasie przerwy jedna z opolskich aktorek. Trudno się z nią nie zgodzić.
Bo przy wspaniałej scenografii, wysmakowanych kostiumach dopiero pojawienie się w ostatnich scenach monumentalnych postaci sędziów czy rybaka nadało całości smak wyjątkowy.
