Artykuły

Gaworzenie dorosłych chłopców

"Pan Poduszka" w reż. Zbigniewa Najmoły w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Bożena Szal-Truszkowska w Ziemi Kaliskiej

Gdyby Bohdan Adamczak, niegdysiejszy redaktor "Ziemi Kaliskiej" a zarazem stary wyga teatralny, zaszczycił był najnowszą premierę kaliskiego teatru, zapewne skomentowałby ją swoją ulubioną kwestią: "Każdy z nas był kiedyś małą dziewczynką...", wieńcząc całość diabelskim chichotem. Bohdan wygłaszał tę złotą myśl zazwyczaj w apogeum redakcyjnych tzw. męskich dysput (z reguły stymulowanych popularnymi trunkami), kiedy już mieszały się wątki, gubiły argumenty, a każdy z dyskutantów eksponował wyłącznie własne ego. Ta osobliwa pointa była chyba nie tylko kpiną z wygłaszanych autorytatywnie banałów czy też próbą zapanowania nad myślowym chaosem, ale niosfa również bolesne zaprzeczenie męskości.

Mit trudnego dzieciństwa

To, co oglądamy na scenie, w spektaklu "Pan Poduszka", niestety mocno przypomina owe nieskładne i tylko z pozoru męskie dysputy, tak naprawdę prowadzące donikąd.

W sztuce występuje czterech panów o mocno zróżnicowanych charakterach, usposobieniach czy doświadczeniach życiowych, ale - jak się okazuje - wszyscy mają podobne kłopoty z własną osobowością, będące konsekwencją tzw. trudnego dzieciństwa. O ile skomplikowane, wręcz nieprawdopodobne, relacje pomiędzy dwoma braćmi oskarżonymi o seryjne morderstwa, rysują się w miarę przekonująco i autentycznie; to problemy przesłuchujących ich policjantów w kaliskim spektaklu zdają się być sztucznie wpisane w konstrukcję dramatu. Trudno pojąć, czemu służy powielanie tych samych wzorców fabularnych czy też mnożenie podobnych życiowych dylematów. Zwłaszcza, że ilość nie przechodzi tu w jakość; nie wzmacnia wymowy sztuki lecz przeciwnie - banalizuje ją!

Długa, mroczna rozmowa...

Najciekawszą częścią spektaklu jest długa rozmowa dwóch braci w więziennej celi. Marek Sitarski w roli Katuriana (pisarza, autora kryminalnych opowiadań), trochę stłamszony w scenach brutalnych policyjnych przesłuchań, tutaj wyraźnie odzyskuje wiarę we własne aktorstwo i panuje nad sytuacją. Z dużym wyczuciem napięcia dramatycznego a także pyschologiczną prawdą, prowadzi dialog ze swym ukochanym acz upośledzonym bratem. W tej roli znakomicie partneruje mu Wojciech Czarny (gościnnie występujący w Kaliszu), który potrafi łączyć reakcje niedorozwiniętego dziecka z wielką wrażliwością

Dialog w więziennej celi Wojciecha Czarnego z Markiem Sitarskim, to najciekawsza cześć spektaklu i zdumiewającą, choć kaleką inteligencją.

Ta rozmowa, w której najczystsza liryka ociera się o najgorsze zbrodnie, zakończona dramatycznym gestem - wyjaśnia wszystko. I przedstawienie mogłoby się w tym momencie zakończyć. (No może ocaliłabym też ów efektowny finałowy epilog z zaświatów!). Reżyser jednak każe nam jeszcze oglądać długi i nudny proces dochodzenia do prawdy przez policjantów, chwilami mocno nierozgarniętych, a na dodatek z upodobaniem eksponujących własne psychiczne skrzywienia.

Ktoś tu "przedobrzył"?

Najnowszy dramat Martina McDonagha, który wchodzi na polskie sceny (także pt. "Pan Poduszyciel"), zbiera skrajne oceny. Jedni oceniają sztukę jako świetną, inni jako słabą. W przeciwieństwie do wcześniejszych utworów tegoż autora, które były raczej scenicznymi samograjami ("Królowa piękności z Leeneane", "Samotny zachód"), ten tekst sprawia wrażenie, jakby autor chciał za wiele w nim pomieścić. Zdaje się, że w tę pułapkę dał się złapać reżyser Zbigniew Najmoła, który też... przedobrzył. "Pan Poduszka" to chyba materiał do jeszcze głębszej adaptacji. Można z niego wykroić zgrabną historyjkę kryminalną, mroczną wiwisekcję ludzkiej duszy, traktat moralny lub też baśń o wiecznej walce dobra i zła. Prawdę mówiąc, wolałabym tę ostatnią wersję, bo nikt tak pięknie nie opowiada bajek jak Marek Sitarski. .

Niezawodny okazał się jak zawsze Wojtek Stefaniak. który w obskurnej fabrycznej hali zbudował wnętrze, nieźle oddające klimat więzienia czy sali przesłuchań, raz po raz otwierające się na zupełnie inne metafizyczne światy. Ciekawa jest też ścieżka dźwiękowa, pełna szumów, szmerów, zgrzytów. Niestety chwilami zbyt głośna i męcząca, tłumiąca aktorskie głosy i utrudniająca odbiór. Panowie, trochę umiaru!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji