Artykuły

2/5

Jedyne, co pozostało, to słowa - o "Niby-Alasce" w reż. Jana Peszka i Barbary Wysockiej w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej pisze Iga Dzieciuchowicz z Nowej Siły Krytycznej.

Pięć mrocznych sztuk Harolda Pintera składa się na spektakl dyplomowy studentów krakowskiej PWST. Pusta przestrzeń sceniczna, muzyka złożona z dźwięków wielkiego miasta i szumu fal, białe projekcje na czarnych ścianach: liczby, zarysy budynków, jakieś nieokreślone kształty... Idealne wnętrze dla postaci Pintera - neurotycznych, o roztrzaskanej świadomości.

W trzech pierwszych dramatach aktorzy występują w duetach na niemal pustej scenie (czasem pojawia się krzesło lub materac) - są zatem postawieni w sytuacji całkowitego obnażenia. Spektakl otwiera dramat Dworzec Victoria. Kontroler (Grzegorz Grabowski) zleca Kierowcy (Krzysztof Wieszczek) intratny kurs, taksówkarz jednak odmawia, gdyż na tylnym siedzeniu śpi kobieta, w której przed chwilą się zakochał. Mężczyźni słyszą jedynie swoje głosy, ich rozmowa z czasem przeobraża się w seans wymiany myśli i zwierzeń. Dramat Nowy ład świata niepokoi najbardziej - Lionel (Wojciech Wachuda) i Des ( Beata Dudek) planują zabójstwo, na swe kolejne ofiary wybrali młodą małżeńską parę. Krótka rozmowa przeraża automatyzmem, jeden z morderców płacze, chciałby czuć się "czysty". Symboliczne wydaje się odrysowywanie kredą sylwetki ofiary - choć nie widzimy zbrodni, wiemy, że na pewno się wydarzy. Z kolei dramat Noc jest już łagodniejszy - Mężczyzna (Paweł Smagała) i Kobieta (Olga Bołądź) usiłują przypomnieć sobie najintymniejsze chwile pierwszych spotkań. Okazuje się, że ich wyobrażenia i wspomnienia wzajemnie się wykluczają, właściwie nie wiadomo, czy ożywiona przeszłość dotyczy właśnie nich, może to tylko zmyślenie, fantazmat miłości. Ten najbardziej liryczny fragment spektaklu wypadł znakomicie dzięki powściągliwej, nieśmiałej wręcz, grze aktorów.

Najmocniejszym akcentem przedstawienia jest Rocznica. Lambert (Paweł Smagała) i Julie (Olga Bołądź) obchodzą kolejną rocznicę swego ślubu. Kelner (Krzysztof Wieszczek) przynosi wino, goście wznoszą toast, atmosfera przyjęcia zaczyna dławić, w końcu jest nie do zniesienia. Podpici panowie śpiewają sprośne piosenki, Lambert nie szczędzi żonie złośliwości, Prue (Edyta Babiarska) po wypiciu kilku kieliszków zdradza niezdrową fascynację swą siostrą. Przy stoliku obok siedzi Suki (Katarzyna Kilar) i jej niezdarny absztyfikant Russel (Grzegorz Grabowski). Suki w czerwonej sukience i czarnych kozakach nieustannie się śmieje, kokietuje i Russela i Kelnera. Gdy opowiada o tym, co robiła za szafą, gdy była osiemnastoletnią, pulchną sekretarką, Russel komentuje krótko: "Jesteś kurwą". Rocznica została świetnie zagrana przez aktorów - dziewięcioosobowemu zespołowi udało się na równym poziomie stworzyć intrygujące, przejmujące postaci, które oddają intensywność świata stworzonego przez Pintera. Szczególne wyróżnienie należy się Katarzynie Kilar i Pawłowi Smagale - oboje, niezwykle skupieni i beztroscy jednocześnie, zaistnieli jako bohaterowie, od których trudno się uwolnić - przykuwają uwagę widza do samego końca.

Tuż po przerwie przedstawiono ostatni dramat, będący tytułem całego spektaklu - Niby-Alaska. Niestety, ten fragment okazał się najsłabszy. Nie ma w nim tej mrocznej energii, która charakteryzuje poprzednie części, a postać Deborah (Lidia Kucharska) obudzonej po osiemnastu latach śpiączki, jest zwyczajnie ograna, przemawia nieustannie tym samym tonem i nie przekonuje. Aktorka nie wydobywa ze swej bohaterki ani jednego pęknięcia, mimo, że stara się oddać umysł i wrażliwość dwunastoletniej dziewczynki, którą była, zanim zachorowała - to sprawia, że rola staje się jednowymiarowa.

Spektakl przekreśla jakąkolwiek jednolitą, konkretną historię. To, co jest jego tkanką, to fragmentaryczność, celowe poćwiartowanie sytuacji, które i tak są zaledwie konturem, skrawkiem tego, co się zdarzyło lub zdarzy. Psychologiczne motywy postępowania bohaterów nie istnieją - w jakiś tajemniczy sposób pamięć o przeszłości zabija teraźniejszość i niszczy miłość, zbrodnia rodzi się bezprzyczynowo, bez udziału woli i świadomości człowieka. Widz wie tyle, ile usłyszy - twarze bohaterów, ich gesty i ciała unieruchamia i szczelnie zamyka pewien rodzaj niemocy, czy też całkowitej rezygnacji. Jedyne, co pozostało, to słowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji