Artykuły

Miłość i los

Mimi umiera, ale wciąż marzy i jest szczęśliwa, bo ma obok siebie ukochanego Rudolfa. Przerażeni przyjaciele nie wiedzą, czy można jeszcze mieć nadzieję. Smyczki "dopowiadają" finał...

Ostatnia scena "Cyganerii" rozegrana została na najwyższej nucie emocji. Nie jak w melodramatycznym "wyciskaczu łez", lecz jak w przejmującym dramacie.

Dzieło Pucciniego właściwie nie ma akcji, intryg dzielących postacie na czarne i białe, ani podziałów moralnych. "Cyganeria" jest obrazem artystycznego, paryskiego życia połowy XIX wieku i klimatu mansardy. To opowieść muzyką malowana i maestro Tadeusz Wojciechowski wraz z orkiestrą urodą dźwięków nas uraczył. Muzyka była niczym zapis impresjonistycznych płócien - nastrojowa, wieloznaczna, kolorowa.

W 1977 roku na łódzkiej scenie jako reżyser "Cyganerią" debiutował Laco Adamik Teraz zbudował na nowo świat, w którym artystom żyje się ciężko, gdy łatwiej zarobić pieniądze grając na zamówienie bogacza tak długo, aż jego papuga wyzionie ducha, niż wystawić swoją sztukę, albo sprzedać obraz.

Czwórka artystów mieszka razem, marznie, głoduje, ale ponure bytowanie nie tak dokucza i boli jak rany serca. Pisarz Rudolf i hafciarka Mimi poznają się przypadkiem i będzie to eksplozja uczuć. Ale jej choroby i' przekonanie, że tylko ktoś zamożny uratuje jej życie, oddala tę parę od siebie. Swoje uczuciowe dramaty przeżyją malarz Marceli i szukająca lepszego życia Musetta.

Monika Cichocka stworzyła delikatną i tragiczną postać Mimi. Ujmująca urodą głosu aria, w której opowiada o sobie, i przejmująco rozegrany finał wyznaczały skalę jejikreacji.

Rudolf - Krzysztof Marciniak dowiódł, że nie siła głosowa, jego uroda i sposób wyrazu budują przekonującą postać. Nie zawiódł Zenon Kowalski jak malarz Marceli. Skutecznie kokietowała Musetta w interpretacji Małgorzaty Kulińskiej (sławny walc z II aktu potwierdzał talent artystki). Malowniczą postać muzyka Schaunarda stworzył Andrzej Kostrzewski. Filozof Colline ma szansę wyraźnie zaznaczyć swoją obecność - i Rafał Pikała ją efektownie wykorzystał - prezentując arię o płaszczu, który służył mu długo, ale to nic, gdy można go sprzedać z nadzieją na ratowanie Mimi.

Wokalno-aktorskie interpretacje kontrowersyjnie w przestrzeń wpisał scenograf Milan David. Czeski artysta kocha czerń i biel i tylko dodaje odrobinę innej barwy. W "Carmen", którą ostatnio zaprezentowali wraz z Adamikiem na łódzkiej scenie, była to czerwień. Teraz, włączył niebieski - czyżby szukając inspiracji na drugim planie obrazem Toulouse-Lautreca "Moulin Rouge"? W najbardziej kolorowym II akcie paryska kawiarnia nieoczekiwanie przypomina bar szybkiej obsługi z przeraźliwymi blue-neonówkami. Niebieski połączony z bielą "przelał" się też na kostiumy. Do tego doszły niby kabaretowe stroje czarno-białe (w paskowym układzie niczym z obrazu Rousseau "Chłopiec na skałach"). Ubieranie artystów po raz kolejny okazało się słabą stroną scenografa. A już konstrukcyjną porażką jest karykaturalna suknia Musetty.

Jak sądzę próbą ucieczki od realizmu miała być ulica przedstawiona w III akcie. Symultanicznie prowadzona akcja sprowadzająca główne postacie do podziemia raczej dziwi, niż podkreśla klimat dzieła, w którym swój udział (wart uznania) miał też chór oraz grupa dzieci (dramaturgicznie reżyser nie bardzo poradził sobie z ich obecnością).

"Cyganeria" należy do najchętniej oglądanych dzieł operowych i z pewności, choć nie do końca przekonuje oprawą plastyczną, będzie miała powodzenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji