Artykuły

Oblicza dżungli

"Księga dżungli" w reż. Jerzego Bielunasa w w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora. Pisze Aleksandra Konopko w Teatrze Lalek.

Kilka ustawionych na scenie prostych kolumn z półprzezroczystego sztucznego tworzywa w pierwszym momencie przywodzi na myśl nowoczesny projekt architektoniczny. Nietrudno jednak już po chwili zgadnąć, że wyobrażają one monumentalne drzewa dżungli. Bujna i fantazyjna roślinność podkreślona została dodatkowo dwoma symbolicznymi podestami oplecionymi kolorowym (niebieskim i żółtym) futrzanym materiałem. Ta właściwie ascetyczna scenografia autorstwa Elżbiety Terlikowskiej dobrze spełnia swoje zadanie. Po pierwsze nie dominuje nad bardzo żywiołowym i kolorowym przedstawieniem. Po drugie, dzięki temu, że nie posługuje się dosłownością, staje się atrakcyjna zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Wbrew pozorom dziecięcy widz jest bardzo wymagający i nie zadowala się w teatrze infantylnymi rozwiązaniami, a to zastosowane w opolskim przedstawieniu daje mu możliwość rozwijania własnej wyobraźni.

Przedstawienie zrealizowane na podstawie tekstu Rudyarda Kiplinga jest lekcją życiowych prawd, które warto przypominać także (a może przede wszystkim!) dorosłym. Reżyser Jerzy Bielunas nie podejmuje się jednak roli nieomylnego nauczyciela i nie zarzuca publiczności przytłaczającą dawką suchego dydaktyzmu. Wraz z współtwórcami spektaklu "przemyca" owe nauki stopniowo, włączając je w atrakcyjnie przedstawioną fabułę. Z opowiadanej historii wyłania się rodzaj przewodnika po życiu. Tajemnicza dżungla pociąga, zachwyca i jednocześnie przeraża. Jest niejednoznaczna i nieprzewidywalna. Rządzi się jednak swoimi ściśle określonymi prawami, z których nie wolno kpić. Z jednej strony, mieniąc się rozmaitymi kolorami, kusi i pozornie zaspokaja odwieczną ludzką tęsknotę za Rajskim Ogrodem. Z drugiej zaś pełna mrocznych zagadek i niebezpieczeństw staje się - w przedstawieniu Bielunasa - metaforą współczesnego świata.

Pierwsza scena - taniec wilków wprowadza - widza w atmosferę dzikiej dżungli. Na początek odkryta zostaje jej ciemna i drapieżna strona. W królestwie zwierząt pojawia się chłopiec, Mowgli. Mały człowiek wcale się nie boi, ponieważ nie wie jeszcze, jakie czyhają na niego niebezpieczeństwa. Aby pokazać wędrówkę dziecka między egzotycznymi roślinami, Bielunas wprowadził na scenę nowoczesny płaski ekran, na którym wyświetlony zostaje ten nagrany wcześniej (z udziałem kilkuletniego chłopca) fragment historii. Nie jest to udane rozwiązanie. Ekran wydaje się tu zupełnie niepotrzebny. O ile jednak jeszcze w początkowej scenie można usprawiedliwić taki reżyserski zabieg, w dalszych efekty pokazywane na ekranie (rysunkowe maski wilków i małp, płomienie ognia) są zupełnie nieuzasadnione. Wygląda to raczej na nieudaną próbę wykorzystania w teatrze środków medialnych, próbę, która zamiast być atrakcyjna, pozwala dopatrzyć się u reżysera skłonności do "efekciarstwa".

Mowgli (Łukasz Schmidt) dzięki interwencji Pantery Bagheery (Mariola Ordak-Kaczorowska) zostaje ocalony i staje się częścią dżungli - odtąd będzie poznawał jej prawa i tajemnice. Bagheera w zamian za życie człowieczego dziecka i aby mogło wychowywać się ze stadem wilków, ofiarowuje drapieżnym zwierzętom wołu. Scena "złożenia" ofiary została zaznaczona sugestywną zmianą światła na kolor krwistoczerwony. Podobne wzmocnienie znaczeń scenografii, poprzez plastyczne użycie odpowiednich strumieni światła, pojawia się w inscenizacji jeszcze kilkakrotnie.

Już pierwsze sceniczne obrazy wypełnione tańcem pozwalają widzowi snuć domysły na temat wybranej przez reżysera konwencji. Po niedługiej chwili potwierdza się przypuszczenie, że osią konstrukcyjną staną się w tym przypadku liczne układy taneczne. Precyzyjnie poprowadzona przez Katarzynę Aleksander-Kmieć choreografia nadaje przedstawieniu odpowiedni rytm i jest bez wątpienia jednym z największych atutów tego spektaklu. Wszystko to nie miałoby jednak takiej siły oddziaływania, gdyby nie muzyczne tło autorstwa Mateusza Pospieszalskiego. Charakterystyczne rytmy i egzotyczne dźwięki napisanej przez niego muzyki trafnie oddają puls dżungli. Słowa piosenek (autorem tekstów jest także Jerzy Bielunas) odkrywają dodatkowo znaczną ilość pierwotnych prawd mających swe źródła w świecie natury. Mimo że historia opowiedziana przez reżysera tworzy spójny i wyrównany artystycznie obraz, kilka scen zapada szczególnie w pamięci. Bawią wybryki i tańce "głupiego ludu Małp", dech zapiera mroczny taniec Okularników, którzy pilnują dawnego królewskiego skarbca. Wzrusza natomiast powrót Mowgliego do ludzkiego świata i spotkanie z matką, Messuą (Dorota Nowak).

W opolskiej "Księdze Dżungli" nie ma lalek. Zamiast nich widz podziwia doskonałą sprawność aktorów grających w fantazyjnych, niebanalnych zwierzęcych kostiumach i maskach. Aktorzy wypracowali indywidualne ruchy z pogranicza zwierzęcego i ludzkiego świata. Siła przestawienia tkwi przede wszystkim w scenach zbiorowych. Zagrane na wysokim i bardzo wyrównanym poziomie sprawiają wrażenie, że nie na miejscu byłoby wyróżnienie tylko kilku kreacji.

Najcenniejszy w inscenizacji Jerzego Bielunasa jest fakt, że mimo iż jest ona atrakcyjnym widowiskiem, twórcom udaje się nie zagubić w wizualnych efektach istotnych i uniwersalnych przesłań. Rozdarcie człowieka między naturą a kulturą i prawda o tym, że nasz świat bywa bardziej drapieżny niż kraina dzikich zwierząt, to trudne nauki. Nie będzie żałował jednak ten, kto zdecyduje się je pobrać w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji