Artykuły

Śmiech i smutek jako zadanie

XIII Ogólnopolski Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łódzi podsumowuje Leszek Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Jaki był finał? Bombowy... Aktorzy Teatru Montownia we czworo (Izabela Dąbrowska, Rafał Rutkowski, Maciej Wierzbicki, Michał Żurawski) komedią "Wojna na trzecim piętrze" [na zdjęciu] Pavla Kohouta roznieśli Powszechny. Bilety, jak na tak mały i krótki spektakl, były drogie (nawet 60 zł): większość wpływów pochłonęła pewnie pirotechnika, która imitowała walki w sypialni Emila Blahy. Pierwszy wybuch omal osmalił mi twarz. Potem przez kwadrans już niczego nie było ani widać, ani słychać, prócz dymu, ognia i kanonady z głośników. Rozrywka!

Dlatego "Wojna..." do XIII OFSPiN nie pasowała. Gdyby nie beztroskie fajerwerki z Montowni, byłby to pierwszy przegląd w Powszechnym, który nie znalazł miejsca na rozrywkę w stanie czystym. Tak, "Miarka za miarkę" Williama Szekspira czy "Napis" Geralda Sibleyrasa to komedie, ale gorzkie. Za to "Czekając na Godota" czy "Szczęśliwe dni" Samuela Becketta to tragedie, ale do śmiechu.

Festiwal udowodnił (aż pięciu tysiącom widzów), że teatr nie jest rozrywką, lecz zadaniem. Zadaniem oglądania przedstawień (nawet trzy razy w tygodniu) i ulepszania samych siebie dzięki uważnemu słuchaniu innych. Ci czasem nakładają maski (jak w "Miarce..."), czasem je zdejmują (jak w "Szczęśliwych dniach"), a czasem odrzucają zupełnie (jak w "Transferze!"). W teatrze czterysta osób z widowni w ciszy słucha, co ważnego ma ktoś do powiedzenia. W Powszechnym w tym roku mieli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji